Aleksandra i Daniel Mizielińscy, "Pod ziemią, pod wodą"

Po bestsellerowych "Mapach", które zabrały młodego czytelnika w podróż dookoła świata, Mizielińscy pokazali, co kryje wnętrze naszej planety. Drążąc podziemne labirynty i nurkując w morskich przestworzach, stworzyli kopalnię wiedzy: pogłębioną, atrakcyjną wizualnie, wciągającą.
Dzięki dwustronnemu poziomemu układowi książka jest wręcz stworzona do czytania w parach: podczas gdy jedno dziecko może zagłębiać się w podwodny świat, drugie – kopać podziemne tunele. Spis treści przypomina planszę do gry, której historia rozwija się wraz ze wzrostem głębokości. Obie ścieżki łączą się mniej więcej w środku książki – jądrze Ziemi. Kolejne karty to przekraczanie granic podpowierzchniowych krain i wyobraźni.
W podziemnej wędrówce towarzyszą nam "robale" i mieszkańcy nor, zaglądamy do spiżarni lisa czy mrowiska, uczymy się nazw i właściwości roślin korzennych. Ze świata flory i fauny płynnie schodzimy do obszaru zagospodarowanego przez człowieka: szlak wytyczają kable i rury, metrem przemieszczamy się do jaskiń i kopalni, gdzie kryją się skarby, a wrażenia podsyca wysoka temperatura wulkanów. Emocje możemy schłodzić, zanurzając się w jeziorze czy morzu. Jednak tylko na chwilę, gdyż badania głębi oceanu i wraku Titanica podnoszą adrenalinę. Zaglądamy tam, gdzie nie dotarli ani najwytrwalsi nurkowie (nawet w specjalnych, nieco fantazyjnych strojach), ani łodzie podwodne (na przykład te zaprojektowane przez Stefana Drzewieckiego, w których po raz pierwszy użyto peryskopu czy zastosowano napęd elektryczny). Stajemy oko w oko z morskimi olbrzymami i sprawdzamy, co kryje się na dnie oceanu. Jednoczesne pokazanie świata natury i cywilizacji uczy integralności, patrzenia z różnych perspektyw, wzajemnego szacunku.

Duet projektantów graficznych, który zdążył już wypracować własną markę na rynku książek edukacyjnych dla dzieci, i tym razem nie zwiódł. W "Pod ziemią, pod wodą" ponownie zdał egzamin duży format publikacji, kolorowe plansze i styl nie do podrobienia. Zachowana jest większa równowaga pomiędzy ilustracją a tekstem niż w "Mapach", w których dominował obraz. Autorzy zadbali o integralność obu języków, wizualnie przekazując konkrety, a słowami abstrakcję. Rzemieślniczo wykonane rysunki nie są jedynie dopełnieniem krótkich i interesujących opowieści, ale same stanowią odrębną historię, momentami przypominającą komiks. Mizielińscy wykonali mrówczą robotę, dbając o każdy szczegół: informacje zapisali w barwnych chmurkach doskonale komponujących się z obrazem, kolejność poszczególnych etapów bardziej złożonych działań oznaczyli cyframi, zachowali proporcje między wielkością obiektów czy zwierząt w stosunku do człowieka. Nawet tło podziemnych przestrzeni wypełnione jest kropkami symbolizującymi ziarnka piasku, a podwodny świat tworzą drobne kreski – fale.
Układ graficzny jest harmonijny, uporządkowany (szczególnie, gdy prezentuje się nazwy roślin czy zwierząt), a bardziej skomplikowane procesy jak na przykład działanie elektrociepłowni są schematyczne, więc łatwo przyswajalne dla odbiorcy. Odbiorcy nie tylko młodego, gdyż niektóre wiadomości i ciekawostki geologiczne czy oceanograficzne mogą zaskoczyć nawet dorosłego. "Pod ziemią, pod wodą" przekazuje encyklopedyczną wiedzę w niebanalny sposób. Stwarza okazje do samodzielnego i rodzinnego poszukiwania odpowiedzi na nurtujące pytania, które dzieci uwielbiają zadawać: dlaczego statek nie tonie?, skąd się bierze woda w kranie?, jak powstaje prąd?, co skamieniałości mówią o dinozaurach? Dzięki tej książce dorośli będą mogli zaspokoić głód wiedzy swoich pociech, a czasami i swój.
"Pod ziemią, pod wodą" formą nawiązuje do "Map" (wydanych w ponad dwudziestu krajach, a przez "The New York Times" zaliczonych do sześciu najpiękniejszych książek dziecięcych 2013 roku), natomiast koncepcją i grafiką do wcześniejszej pracy o Kosmosie pt. "Tu jesteśmy" (Wydawnictwo Znak, 2011). Dzieła Mizielińskich są różne, ale stylistycznie spójne. Zatem oryginalnego pomysłu, nowatorskiego połączenia solidnej dawki informacji z zabawą i charakterystycznej kreski nie da się pomylić z żadną inną realizacją. A w tej nie brakuje ani naukowej wiedzy, ani humoru i przyjemności z odkrywania nieznanych obszarów.
Agnieszka Warnke, sierpień 2015