Henryk Bardijewski oraz Bohdan Butenko, Targi Książki na Stadionie Narodowym w Warszawie, 2017, fot. Grażyna Myślińska/Forum
Opowiadania, słuchowiska, dramaty Henryka Bardijewskiego są natychmiast rozpoznawalne, o czym decyduje ich intrygujący styl. Bo też równie groteskowych, absurdalnych, surrealistycznych tekstów nie znajdziemy w polszczyźnie zbyt wiele.
Pisarz po mistrzowsku kieruje naszą uwagę na te aspekty codzienności – z gatunku tzw. prawd oczywistych – których już dawno nie dostrzegamy. A szkoda.
Z dorobkuHenryka Bardijewskiego wyłowiliśmy kilka charakterystycznych fragmentów jego prozy. Mamy nadzieję, że to dobry sposób, żeby czytelników Culture.pl zachęcić do dalszych samodzielnych poszukiwań. Pozostajemy w przekonaniu, że twórczość pisarza stanowczo na to zasługuje.
Amory
Nie była to piękność skończona, lecz tym większe miała widoki na przyszłość. Zbrzydnąć nie zbrzydnie – pomyślałem – a w promieniach miłości może dojdzie i wypięknieje. Z niektórymi tak bywa. "Moja scena balkonowa" w: antologia "Przedstawiamy humor polski. Pory roku", Warszawa 1974
Bezrobocie
Bankowiec – Czy pan szanowny pragnie założyć u nas konto?
Fibi – Niezupełnie. Chciałbym wziąć kredyt.
Bankowiec – Rozumiem. Gdzie pan pracuje i jakie jest pana uposażenie?
Fibi – Wydaje mi się, że to pytanie wkracza w moją prywatność.
Bankowiec – A jednak musimy je zadać.
Fibi – Jest niedyskretne. Wolałbym je pominąć.
"Znajomość na lepsze czasy" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Całokształt
Celka – […] czy to możliwe, żeby nagrodę za całokształt dostało całe miasto?
Ornat – Dlaczego tylko miasto?
Celka – Kilka miast?
Ornat – Ja myślę, panno Celinko, że nagrodę za całokształt może otrzymać cały naród.
Celka – Cały naród…
Ornat – Jeśli na to zasłużył. Za całokształt swojej historii.
Celka – Trzeba by wpierw przyjąć, że za nią odpowiada.
Ornat – Tak jest.
Celka – Czyli, że sam układ swoją historię. Sam projektuje i realizuje.
Ornat – tak jak człowiek swoje życie. Jak ja, jak pani.
"Dobra nowina" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Centrum
– Ten kraj, moi drodzy, nie jest monarchią, czyli królestwem, nie jest też republiką. W kraju Centrum władza jest tak scentralizowana, że sprawuje ją prezydent, premier, przewodniczący i kanclerz w jednej osobie. Wszystko tam jest w środku, nic po bokach. Żadnych skrzydeł, ramion, żadnych skrajności ani marginesów. W miastach nie ma przedmieść, są tylko śródmieścia, czyli centra. Ludność żyje w centrum spraw, a sprawy są centralne, innych nie ma.
"Wyprawa do kraju księcia Marginała", Warszawa 2009
Demokracja
Tyle się mówi o demokracji i równości, rozmyślał, a idea tego, co średnie i powszechne, przebija się z trudem. Średnie wykształcenie, średnie uposażenie, średni standard, średni wiek i średnie zdrowie – o to sfery rządzące nie dbają. To im nawet do głowy nie przychodzi. Jakby w demokracji nie o to w gruncie rzeczy chodziło.
– […] A potem wstałam jak najciszej, tak żeby łóżko ani podłoga nie zauważyły i nie zaczęły skrzypieć, i podeszłam do pana do samych drzwi. Tylko one nas dzieliły. One – i moje zasady. Gdyby pan wiedział, jak niekiedy ciężko jest nie otworzyć drzwi. Ile trzeba w sobie wzbudzić oporów, aby wytrwać. W najgorszych chwilach potrafię wzbudzić w sobie oburzenie. I tak było tej nocy. Jak on śmie, myślałam o panu, za kogo on mnie uważa… To oburzenie tkwi we mnie do dzisiaj. Powiem krótko: niech pan na nic nie liczy.
Była w tym momencie autentycznie oburzona; wyglądała z tym nieco gorzej, ale nie tak znów źle, żebym miał odejść, tym bardziej że ciekawy byłem, jak będzie wyglądała za chwilę.
– To wszystko jest bardzo interesujące – rzekłem chłodno – ale to nie byłem ja.
Burza na jej twarzy taka, że z trudem wszystko utrzymało się na miejscu. Chciała coś powiedzieć, ale rozbiegane głoski nie ułożyły się w słowa.
– To nie byłem ja – powtórzyłem – ale mogę być dziś wieczorem.
Powiedziała:
– Dobrze.
"Drzwi" w: "Jak zostać monarchistą, a właściwie królem", Warszawa 1976
Epizod
– Uderzające podobieństwo – rzekłem, patrząc na modela i płótna.
Artyście nie spodobała się moja pochwała.
– Co ty z tym podobieństwem?! – zawołał. – To w sztuce jest akurat najmniej ważne. Od podobieństwa jest kamera, a nie pędzel. Świat jest taki, jakim go stworzę – i tak być powinno. To jest nasza zemsta na świecie za naszą słabość, kruchość i znikomość. Za naszą epizodyczność. Człowiek jest epizodem, ale i jego świat jest epizodem, a innego nie ma!
– Jest – wtrąciłem cicho, lecz stanowczo.
– Co jest?
– Inny świat. Nieważne. Ja za ten portret nie zapłacę.
– Nie? Zrobiłbyś największe głupstwo swojego życia.
– Zrobię.
I nagle odczułem zadowolenie. Największe w życiu! Co prawda głupstwo – ale największe, a coś największego zdarza się człowiekowi nieczęsto.
"Bohema" w: "Dzikie Anioły", Warszawa 2006
Filozofia
Dama 2 – Młody chociaż?
Dama 1 – Po cóż filozofowi młodość, Amelio? Jest młody tą młodością, która przychodzi z wiekiem. Ceni urodę świata, w tym także kobiet, pije wino i namiętnie gra w szachy.
Dama 2 – Czy myje się chociaż?
Dama 1 – Niemal codziennie.
"Przyzwolenie" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Grzech
Ja nie mam nic do powiedzenia. Co innego z zadawaniem pytań. Pytać umiem. Kiedyś miałem zostać spowiednikiem. Niestety, stało się inaczej. Zabrakło we mnie miejsca dla cudzych grzechów. Moja pamięć i świadomość nie udźwignęłyby ogromu ludzkiej głupoty. Bo grzech rodzi się głupoty. Mądrzy niewiele grzeszą. "Emanuel" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Hipokryzja
A wie pan dlaczego polityka jest nudna? Bo zajmują się nią ludzie nieciekawi. Czasem trafi się jakiś aktor, który dobrą grą potrafi ukryć hipokryzję, i ludzie przez moment zaczynają mu wierzyć, ale zdarza się to bardzo rzadko. Odkąd zrozumieliśmy, że wszyscy wszystkich oszukują, cała zabawa stała się piekielnie nudna.
"Emanuel" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Intymność
– Nie rozumiecie własnych kobiet?
– Ani my ich, ani one nas. Kobiety mówią językiem kobiecym, a mężczyźni językiem męskim. Wyspa jest dwujęzyczna.
– A nie ma między wami tłumaczy?
– Nie. Tylko dzieci.
– A wspólne problemy?
– Nie ma. One mają swoje, my swoje. Wspólne są tylko chwile intymności, ale wtedy słowa są zbyteczne.
"Kraina intymności" w: "Jak zostać monarchistą, a właściwie królem", Warszawa 1976
Henryk Bardijewski, okładka książki "Jak zostać monarchistą, a właściwie królem", Warszawa 1976, Henryk Bardijewski, 1994, fot. Aleksander Jałosiński/Forum
Język
Julian – […] teraz mówię do pani ciała. Ono samo zaraz mi odpowie.
Rena – Ale ręce proszę trzymać przy sobie.
Julian – Nie wszystko można wyrazić słowami, Reno. Niekiedy wymowniejsze są ręce. Pani rozumie ich język, prawda?
Rena – Jest bardzo śmiały…
Julian – Jest po prostu dosyć dokładny, żeby nie powiedzieć – konkretny. Ręce nie wiedzą, co to metafora. Ma pani bardzo aksamitną szyję, moja miła. I piersi kuliste o wielkiej sile przyciągania. Proszę się nie ruszać. Czyż pani wie, że rękom najprzyjemniej, kiedy obejmują kulę? Wszystkie przedmioty kochają się w kuli, a każda linia marzy o tym, żeby zatoczyć koło i zamknąć się w kręgu. Jak w domu.
Rena – Żeby pan chociaż tyle nie mówił…
Julian – Nie mówię przecież o tym, co robię, bo to pani czuje. Mówię jakby obok, na marginesie. To jakby boczna ścieżka dźwiękowa wobec akcji, którą wiodą ręce. Nie mamy tu muzyki, droga moja, muszę więc nadrabiać słowami. Jeżeli pani chce, mogę liczyć. W pewnych okolicznościach liczby brzmią wspaniale, są wręcz wzruszające.
"Pejzaż bezdomnych" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Korupcja
Dinot – Wszyscy biorą dziś udział w historii, ale kiedyś nie kosztowało to aż tyle naszych podatników. Co dzisiaj mamy w programie?
Szef – Jeden punkt, ale ogromny. Korupcję.
Dinot – Gdzie?
Szef – Tam, gdzie jest. Czyli wszędzie.
Polityk 1 – Mam pytanie. Czy w krajach, dokąd wysyłamy naszych ludzi, korupcja już jest, czy dopiero pojawia się po przyjeździe naszego człowieka?
Szef – Czy ma ktoś głupsze pytanie? To odpowiem na wszystkie naraz.
Polityk 2 – Nie wiem. Czy głupsze, ale z pewnością równie dociekliwe. Czy najlepszym sposobem na zwalczanie korupcji, nie jest jej zalegalizowanie?
Szum na sali.
Band – Coś w tym jest.
Dinot – Coś z kryminału.
Polityk 2 – Wystarczy odpowiednio zmienić prawo, a przecież prawo zmieniamy wszędzie bez przerwy.
Szef – To wymaga przemyślenia. Udaję się na naradę. Ogłaszam godzinną przerwę. "Błędy opatrzności" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Lustracja
Tach – […] Czy ktoś panu groził?
Puls – Tylko wielkie mocarstwa. Stale mi zagrażają.
Tach – Ja mówię poważnie.
Puls – Ja także.
Tach – Ale to chyba nie żadne z wielkich mocarstw pana wychłostało…
Puls – A tego wykluczyć nie można.
Tach – Nie można? Kim pan jest u licha?!...
Puls – To właśnie miał pan wyśledzić, panie Tach, ale jak dotąd rezultaty są raczej mizerne. Człowiek codziennie powinien się lustrować. Sam dobrze nie wiem, kim jestem, ani do czego jestem zdolny. Ale ktoś widać wie. Dla kogoś jestem niebezpieczny. W przeciwnym razie nie zwrócono by na mnie uwagi. Ktoś wie.
"Chłosta" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Łaskawie
– […] Po tym, co tutaj usłyszałem, muszę stwierdzić z ubolewaniem, że nie ma wśród nas – z małymi wyjątkami – ludzi dorosłych.
Sala zaszumiała, a najgłośniej szumieli starcy. Dziwiąc się moim słowom o mojej francuszczyźnie, która wydała mi się doskonała i taką była w istocie, ciągnąłem bez litości dalej:
– Los obszedł się z wami, drodzy państwo, nader łaskawie i pozwolił wam żyć w rzeczywistości, która unosi się w powietrzu wysoko ponad życiem właściwym, ponad życiem prawdziwym, ponad życiem tragicznym. To inni, z innej części Europy, zostali obciążenie dojrzałością i dorosłością. Na tej sali jest ich bardzo niewielu. Jest ich tutaj zaledwie kilku. I oni zazdroszczą wam, a powinno być tak, że wy powinniście zazdrościć im. Na to, co tutaj robicie, patrzą jak na piękną zabawę. Któż nie chce się drodzy państwo, bawić? Wszyscy chcemy! Pytanie tylko, czy czas jest po temu? I z tym pytaniem was pozostawię.
I pozostawiłem, chociaż, oczywiście, nie wyszedłem. Dostałem niewiele braw, ale też niewiele się spodziewałem, słysząc to, co mówię. Nikt nie podszedł do mnie z gratulacjami, więc w duchu pogratulowałem sobie sam.
A moją sytuację domową określiłbym jako grę środkową. Mniej więcej połowa partii. Tyle, że hetmany jużeśmy potracili. I wieże. Wszystko co najlepsze. Na siłę trochę gramy. I bez pomysłów. Nikt nie ma inicjatywy i nikt nadziei. Będzie z tego remis. Właściwie już by mógł być, tylko że nikt nie chce pierwszy zaproponować. Ambicja taka głupia.
"Wariant Czigorina" w: "Monodramy", Warszawa 1985
Moda
Ta wiadomość zelektryzowała wszystkich. Pan Fiasko się żeni! Nikt nie wiedział z kim, ani kiedy, ale to wydało się nam, przynajmniej na razie, nieważne. Co też mu do głowy przyszło, dziwiły się nasze panie, przecież małżeństwo jako takie wychodzi już z mody.
"Pan Fiasko i jego sukcesy", Warszawa 2017
Niedyskrecja
Brat – Od tej chwili każde pytanie więcej to niedyskrecja.
Rita – A czy ja coś mam przeciw niedyskrecji? Całe moje życie to jedna wielka niedyskrecja. Co chcecie wiedzieć?
Brat – Ja – nic.
Rita – Tchórz!
"Emanuel" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Opozycja
Miałem kiedyś znajomego, nazywał się Matuszek, i ten Matuszek niczym się nigdy nie wyróżniał – dopóki nie umarł. W tym też nie było nic szczególnego, bo to się przydarza każdemu, ale Matuszek zostawił po sobie pamiętnik. I co się okazało? Że przez całe życie był w opozycji, i to bardzo skrajnej. A świat nic o tym nie wiedział!
"Dobra nowina" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Płaca
– A jakie jest u was przeciętne wynagrodzenie, czyli płaca? – U nas nie ma nic przeciętnego, ani wynagrodzenia, ani płacy. Każdy sam się wynagradza.
Po tych słowach zrobiło się mniej przyjemnie, a potem, kiedy profesor wystąpił z trudniejszym pytaniem, jeszcze mniej. – Chyba są w księstwie ludzie, którzy uważają, że przebywanie na marginesie to nienajlepszy model życia?
Zapadła cisza. Książę nerwowo jadł naleśniki, księżna zapatrzyła się w talerz, hetman zzieleniał. "Wyprawa do kraju księcia Marginała", Warszawa 2009
Porządek
Ja to dobrze, że ludzie mają przeszłość, bo dzięki niej można przywołać ich do porządku.
"Pan Fiasko i jego sukcesy", Warszawa 2017
Pukanie
Rozlegnie się ciche, cichutkie pukanie – jakby anioł pukał. Oni tak umieją, brutale. A potem wpadną i… Wpadną i… Wpadną i…
Słychać ciche pukanie. Aktorka przygarnia do siebie lalki i zastyga w trwożnym oczekiwaniu.
"Lalki, moje ciche siostry" w: "Monodramy", Warszawa 1985
Rodzina
Mało która para nadaje się do poczęcia udanego człowieka, a cóż dopiero do wychowania. Nie znam mniej odpowiedniego miejsca do wychowania młodego człowieka niż rodzina.
"Seans prawdy" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Sukces
Im mniejsi są ludzie, tym większe muszą być sukcesy. Zapamiętaj to sobie.
"Kamień" w: "Jak zostać monarchistą, a właściwie królem", Warszawa 1976
Studia
Studiować można w każdym wieku, stwierdził pan Hossa, nie mając na myśli naszych pań, ale panie i tak poczuły się urażone i nie odzywały się do niego przez dwa dni.
"Pan Fiasko i jego sukcesy", Warszawa 2017
Świat
Julian – Wie pan, naczelniku, ja prawie nie widziałem świata.
Atol – Po cóż poecie świat, drogi przyjacielu! Przecież ma pan cały świat w sobie. Nie jeden – ma pan wiele światów, a pewnie wciąż nowe powstają. Podróże niech pan zostawi ludziom bez wyobraźni.
"Pejzaż bezdomnych" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Teatr
Widz 3 – Mało co zobaczę – ostatni akt. Trudno się będzie połapać.
Szatniarka – A trudno. Ale ci, co siedzą od początku, też się nie mogą połapać. Słyszałam, co mówili podczas pierwszej przerwy. Kompletne bzdury! I to wszyscy czterej.
Widz 3 – A reszta?
Szatniarka – Nie ma reszty. Niech pan policzy okrycia. Pięć numerków wydałam, w tym jeden sobie. Krucho u nas z frekwencją. Cyrk przyjechał. Sam pan rozumie – lwy, konie, akrobaci… A mu przeciw temu występujemy z dramą historyczną, z królem, z królową… Żeby to jeszcze coś współczesnego, ostrego: a tak – trudno się ludziom dziwić, że lecą do cyrku. Do nas przychodzą tylko ci, co się tam nie dostali, albo bardziej wyrobieni teatralnie cyrkowcy. Pan też może z cyrku?
"Aktorzy" w: "Jak zostać monarchistą, a właściwie królem", Warszawa 1976
Uśmiech
Policjant – Dzień dobry. Proszę kawę.
Rot – Już się robi, panie komisarzu. Ładny dzień dzisiaj mamy. Słoneczny.
Policjant – Słońca nie widziałem.
Rita – Pewnie schowało się na pana widok.
Policjant – Bardzo dowcipne. Jak będę miał czas, to się uśmieję. Nie widział pan tego redaktora, Ursyna?
Rita – Nie było go dzisiaj, panie komisarzu. Czy był pan z nim umówiony?
Policjant – Tutaj? Pani żartuje. Ja umawiam się w komisariacie.
"Emanuel" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Henryk Bardijewski, 2002, Warszawa, fot. Aleksander Jałosiński/Forum
Wieczność
Spokój się bardzo udziela, zwłaszcza wieczny.
"Czas zaprzeszły" w: "Dzikie Anioły", Warszawa 2006
Wina
Matt – A więc przyznaje pani, że jest pani winna…
Adela – Winna… Jak Adam i Ewa, czyli wszyscy.
"Seans prawdy" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Zarządzanie
– Zauważyłem, że tutejszej ludności w ogóle na niczym nie zależy. Żyje sobie na marginesie i nic dla niej nie jest ważne. Cokolwiek się zarządzi, będzie dobrze.
"Wyprawa do kraju księcia Marginała", Warszawa 2009
Zdziwienie
Rot – Mnie rozwód zawsze dziwi.
Rita – Mnie też. Rozwodziłam się już trzy razy i za każdym razem dziwiłam się, że to takie proste.
"Emanuel" w: "Aria na tysiąc głosów", Warszawa 2004
Zmiany
Władze są, jakie są, a każda inna może być tylko gorsza i dlatego lepiej niczego nie zmieniać.
"Pan Fiasko i jego sukcesy", Warszawa 2017
Źródło
Piliśmy te wody od tygodnia, kuzyn na serce, ja na inne organy. Lecz efektów nie było. Potem się okazało, że pomyliliśmy źródła, ale kiedy naprawiliśmy błąd, też nie widzieliśmy różnicy.
"Czas wody" w: "Dzikie Anioły", Warszawa 2006
Żywioł
– Ach nie – odparł – tego uczyć nie trzeba. Niech każdy gapi się na świat po swojemu, jak chce i potrafi.
Powiedział to i zaraz się zamyślił. Zawsze tak robi, kiedy powie coś głupiego. W gruncie rzeczy obaj wiedzieliśmy, że tego też nie można puścić na żywioł. Niczego nie można, bo człowiek sam jest żywiołem. Tylko czy żywioł można czegoś nauczyć? Można go jedynie zaopatrzyć w dyplomy, i tak też zrobiliśmy.
"Akademia statystów" w: "Dzikie Anioły", Warszawa 2006