Piotr Matywiecki, "Którędy na zawsze"

Nieczęsto trafia się tomik poetycki tak jednolity i harmonijnie zakomponowany, jak "Którędy na zawsze" Piotra Matywieckiego. Każdy z kolejnych wierszy skłania do przeczytania następnego, przez co nie sposób oderwać się od lektury całego tomu. Trzynastym zbiorem wierszy autor – także eseista i krytyk znany z radiowych programów literackich – odkrywa przed nami przejmujące przestrzenie wyobraźni.
W swoich utworach Piotr Matywiecki skupia często uwagę na szczególe, niedostrzeganym na co dzień drobiazgu, obok którego nadal przechodzilibyśmy obojętnie, gdyby nam z nagła w poetyckiej frazie nie ujawnił jego potencjału. Tak, jak w makrofotografii – gdy to co mikroskopijne i niedostępne dla ludzkiego oka, za pomocą odpowiedniego układu silnie powiększających soczewek, objawia nam raptem piękno swej złożoności: osobniczej i niepowtarzalnej. Czytelnik z podziwem przyjmuje zdolności skojarzeniowe twórcy – daleko wychodzące poza warsztat stricte poetycki – uzmysławiając sobie znienacka własne braki w spostrzegawczości i, wstyd przyznać, ignorancję.
Nieprzeciętna to sztuka dostrzec rzecz na pozór mało istotną, opisać ją i nadać jej znaczenie. Słowem – wskazać jej wartość w kosmicznym porządku rzeczy. Tymczasem prosta obserwacja błahego szczegółu, na co dzień ledwie omiatanego przez nas wzrokiem, pod piórem poety urasta do rangi uniwersalnego symbolu.
W dedykowanym Jarosławowi Mikołajewskiemu wierszu "Rzym", autor kieruje uwagę na obracające się beczki betoniarek, aby kilka strof dalej skonstatować:
"Obracają się beczki dni,zapach rozgrzanego asfaltumiesza się z zapachem ziemi –lotny nawóz jutrzejszego ugoru.To za mało. Trzeba by dosypaćwięcej czasu, żeby się przeżyłz piaskiem, żwirem, bezczasem.Na dnie miasta stanęnieświadomy miejsca i czasu.Sam sobie otworzę miasto,żebym go był nieświadomy.Stanę jak platano zmartwychwstałej, jasnej skórze,na dnie miasta,na dnie czasu."["Rzym"]
Wszystko to Matywiecki wyraża przejrzyście klarownym językiem. W myśl otwierającego zbiorek trójwiersza, który mógłby stanowić motto wielu innych pretendentów do literackich laurów:
"Między słowami wierszama być prościejniż w mowie."
["*** (Między słowami wiersza)"]
Najnowszy tom jest dla poety równocześnie rodzajem podsumowania własnego dorobku. Z wierszy zebranych w "Którędy na zawsze" przebija doświadczenie i wiedza autora – aż chciałoby się użyć staromodnego określenia: steranego życiem mędrca – obserwatora dziejowych wypadków, w jakich, niezależnie od indywidualnych wyborów, przyszło mu wziąć udział. Strofy nierzadko iskrzą się buntem niezależnej duszy przeciw okrutnym wyrokom losu.
Co jednak pozostaje pojedynczemu człowiekowi w konfrontacji z wyzwaniami historii? Cóż… Wypada mu jedynie nie rezygnować z własnych aspiracji, choć przede wszystkim zachowywać się na tyle przyzwoicie, żeby w lustrzanym odbiciu móc bez poczucia wstydu patrzeć sobie prosto w oczy.
"Przez całą nocwalczyło we mnie sumienie.Czarne i białe figuryszybko się szachowały,zgrały się w szary świt.Unieważniły się reguły gry.Wyrzuciłem szachy przez okno.Już nie dopasuję moich windo żadnego dekalogu.Mam przed sobąnierozegrany, niezwyciężonydzień."["*** (Przez całą noc)"]
Rodzaj poetyckiej summy Piotra Matywieckiego, za jaką na tym etapie jego życia można uznać "Którędy na zawsze", rozwija się linearnie: wychodzi od szczegółu, ukonkretnia się w spojrzeniu autora na własną egzystencję, żeby przejść do podszeptów pamięci. W dedykowanym Iwonie Smolce wierszu "Obecność", poeta dostrzega pewien dyskomfort (czasowy asynchron?) w konfrontacji z sobą samym z niedawnej – jak się można domyślać – przeszłości: "Usłyszałem swój głos przez radio –/ już nie powrócę/ do siebie i głosu.// Dopiero po tym doświadczeniu/ pytam: 'O czym mówię?'/ i potrafię odpowiedzieć". Autoanaliza poety jest przezeń kontynuowana w następnym wierszu.
"Czy ktoś się domyśli,że to jeszcze ja mówię?Mój głos nie wibrujebez płuc krtani, warg.A jednak coś drży, co było mną.A jednak coś drży, bo było mną."["*** (Czy ktoś się domyśli)"]
Można tu zaobserwować jedno z arcymistrzowskich posunięć poety. W dwóch ostatnich wersach zamianie podlega tylko jedna litera ("c" przeistacza się w "b"), co jednak całkowicie przekształca charakter wypowiedzi. Pierwotną wątpliwość autor potwierdza wyrażeniem o wadze imperatywu.
Intymne rozważania, w których Matywiecki zastanawia się nad swoim udziałem (rolą?) w biegu światowych wydarzeń, stają się wstępem do znacznie bardziej emocjonalnego nurtu wierszy o wymiarze wręcz historiozoficznym. Pisze je jednak z punktu widzenia Bogu ducha winnego człowieka, siłą rzeczy uwikłanego w dziejowe wypadki. A przez pamięć o swoich rodzicach składa zarazem hołd wszystkim pozostałym ludziom wykluczonym z racji wyroku obłędnych dwudziestowiecznych ideologii.
"'Wyszedł z naszej ziemi'– mówi się o zasłużonym,na znak dumy, że wśród nas się urodził, dorastał,że jest nasz.Dwa razy ekshumowano mojego Ojca.Najpierw wyjęto Jego ciało z podwórza,gdzie gruz Go zasypał po bombardowaniu.I uroczyście pochowano przy głównej ulicy.Po kilkudziesięciu latach wyjęto Goz miejsca zbyt zaszczytnego na grób –tak znali urzędnicy ratusza.Może nawet mieli rację.Ale ja muszę myśleć: 'Wyjęty z naszej ziemi'."["Grób Ojca"]
Autornie zapomina, oczywiście, o matce. Z jego prostej relacji, wyciszonej i – zdałoby się – pozbawionej akcentów oceniających, przeziera smutna prawda. Tyle osobista, ile obiektywna, przywołująca obraz ponurej grozy lat minionych.
"Żydówka z Izraela,która z Polski wyjechała przed wojną,pisze listy do siostry w Polsce,mojej matki. Jednej z sześciu.Cztery zginęły z mężami i dziećmi.Pisze o starości, upałach, o wnukach,i o niczym więcej. Moja matka to czytai odpowiada – nie więcej."["Powieść"]
Własną autorską tożsamość Piotr Matywiecki odnajduje również przez identyfikację ze swoimi korzeniami: "zawsze/ będziemy istnieć/ Żydzi/ bez/ istnienia/ i bez zawsze" ["*** (zawsze)"]. Toteż nie potrafi milczeć, gdy dostrzega cień zagrożenia, w postaci powtórki buńczucznych haseł. Nacjonalistycznych sloganów, z których wieje grozą – niezależnie od państwowej przynależności ludzi, którzy się nimi posiłkują.
Wiersz Gottfrieda Benna, zatytułowany "Berlin" (przekład Zdzisława Jaskuły), zawiera między innymi takie oto treści: "kiedy domy piach zagarnie/ kiedy hordy kiedy armie/ każdy nasz podepczą grób/ […] kiedy żywioł mury strawi,/ gruzy jeszcze będą sławić/ ten Zachodu wielki kraj". Tromtadracki przekaz skłonił Piotra Matywieckiego do riposty:
"Jak werbel bije ten wiersz,ale ja ze swoimzmieszczę się między uderzeniami:Może gdyby hordy spóźniły się do was,jakiś berlińczyk zabiłby mnie w Polsce,dwuletniego Żyda. Ale żyję. I moje ocalone życieuczyniło ci łaskę, berlińczyku.Jesteś obywatelem wielkiego kraju,tylko tak wielkiegojak moje od niego ocalenie."["Odpowiedź"]
Poeta pamięta, poeta ostrzega. Wraca wspomnieniem do czasów pogardy – żeby przypomnieć; do epoki pieców – żeby się nie powtórzyły.
Za tom poetycki "Którędy na zawsze" autor otrzymał Nagrodę Literacką m.st. Warszawy 2016 w kategorii poezja i dostał się do finału Nagrody Literackiej Nike 2016.
Autor: Janusz R. Kowalczyk, wrzesień 2016
2016/09/11