Quantcast
Channel: Culture.pl - Literatura
Viewing all articles
Browse latest Browse all 711

Magdalena Ruta: Prawdziwy koniec literatury jidysz w Polsce [WYWIAD]

$
0
0
Polski

Magdalena Ruta: Prawdziwy koniec literatury jidysz w Polsce [WYWIAD]

Ohel Pereca Cmentarz Żydowski przy ul. Okopowej. Od lewej: Jakub Zonszajn, NN, Bernard Mark, Dawid Sfard, Hadasa Rubin, Ida Kamińska, Binem Heller, Ruta Kowalska (?), NN, fot. Żydowski Instytut Historyczny
Pisarze żydowscy pod ohelem Pereca na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Okopowej. Od lewej: Jakub Zonszajn, NN, Bernard Mark, Dawid Sfard, Hadasa Rubin, Ida Kamińska, Binem Heller, Ruta Kowalska (?), NN, fot. Żydowski Instytut Historyczny

Oprócz wielu przemian społeczno-politycznych Marzec 1968 przyniósł też poważne konsekwencje na polu polskiej kultury jidysz. O odrodzeniu się po wojnie i nagłym końcu kultury jidysz w Polsce Ludowej opowiada badaczka Magdalena Ruta.

Mikołaj Gliński: Po wojnie społeczność żydowska w Polsce była zdziesiątkowana. Co sprawiło, że literatura jidysz jednak się odrodziła?

Magdalena Ruta: Stało się to dzięki woli i wysiłkom niewielkiej grupy ocalałych – pisarzy i dziennikarzy – którzy jeszcze przed wojną byli związani z tym językiem. Mimo zmian ustrojowych, przez kilka pierwszych powojennych lat panowała w naszym kraju atmosfera pluralizmu w życiu społeczno-politycznym i kulturowym. Jednak stosunkowo szybko działacze związani z władzą – ocalali z Zagłady Żydzi komuniści – sformułowali program budowania kultury i literatury żydowskiej ideologicznie ujednoliconej i, co za tym idzie, zubożałej w porównaniu do tej przedwojennej. Program ten został oficjalnie ogłoszony i wprowadzony w życie we Wrocławiu w październiku 1949 roku podczas zjazdu Towarzystwa Kultury Żydowskiej. Uznano wówczas realizm socjalistyczny za jedyną właściwą metodę twórczą, która powinna obowiązywać w rozmaitych dziedzinach kultury i sztuki. Tak więc należy mówić o kilku fazach w rozwoju życia kulturalnego i literatury w języku jidysz w powojennej Polsce. Pierwsza to cztery lata od razu po wojnie, kiedy w naszym kraju przebywało wielu twórców o rozmaitych poglądach politycznych i kiedy nadzieje na odrodzenie były największe. Kolejny to lata tzw. socrealizmu, który rozpoczął się oficjalnie w 1949 i trwał co najmniej do roku 1955. Potem nastąpiła odwilż obejmująca krótkie lata 1956–1957, po czym nastał okres względnej stabilizacji, kiedy to nie było już mowy o radykalnych ograniczeniach narzucanych przez schematyzm socrealizmu, ale też nie można było liczyć na niemal nieograniczoną swobodę wypowiedzi, jak w krótkim czasie odwilży.

Czy po wojnie nie było wątpliwości, czy w Polsce warto jeszcze pisać w jidysz?

Ocalali z pewnością nie mieli takich wątpliwości. Przede wszystkim jidysz był językiem, w jakim wypowiadali się jako twórcy jeszcze przed wojną. Musimy pamiętać o tym, że Żydzi stanowili w II RP dość liczną mniejszość narodową, a bogactwo żydowskiego życia było tak ogromne, że funkcjonowanie w jidysz na co dzień było czymś naturalnym. Można zakładać, że język polski nie był obcy twórcom ocalałym z Zagłady, jednak już stopień zanurzenia w polszczyźnie z całą pewnością był różny. Nic więc dziwnego, że pisarze chcieli tworzyć w swoim ojczystym języku i skwapliwie skorzystali z szansy na to, gdy tylko się pojawiła. Poza tym, jak wynika z badań, jidysz po wojnie był w dalszym ciągu pierwszym językiem komunikacji pośród ocalałych, choć może nie w takim stopniu jak przed wojną.

Inną przyczyną, która zapewne nie dopuszczała najmniejszych wątpliwości o sensie takich przedsięwzięć, był fakt, że językiem przeważającej części ofiar był właśnie jidysz. W sensie metaforycznym i dosłownym język ten sam padł ofiarą Zagłady. Stąd z jednej strony poczucie swoistej misji ocalałych, poczucie moralnego obowiązku, by kontynuować kulturę w języku jidysz, której rozwój został tak tragicznie przerwany przez Zagładę, a z drugiej strony – towarzyszące wielu ocalałym twórcom poczucie swoistej świętości tego języka.

Warszawa po 1945. Wypalony budynek dawnej Biblioteki Judaistycznej i Instytutu Nauk Judaistycznych, fot. Żydowski Instytut Historyczny
Wypalony budynek dawnej Biblioteki Judaistycznej i Instytutu Nauk Judaistycznych, obecnie: siedziba Żydowskiego Instytutu Historycznego; fot. Żydowski Instytut Historyczny

Pisarze i czytelnicy jidyszowi wyjeżdżają z Polski w zasadzie przez cały ten, przeszło dwudziestoletni, okres. Fal emigracji przed Marcem było przynajmniej kilka, więc i krąg twórców i czytelników topniał stopniowo. Jak wyglądała ta dynamika?

Największa fala wyjazdów przypadła na lata tuż powojenne, kiedy to w krótkim czasie wyjechało około 100 tysięcy osób z grupy liczącej w szczytowym okresie ok. ćwierć miliona. Wraz z nimi wyjechało wielu pisarzy, w tym ci najbardziej znani i utalentowani. To była wielka strata dla literatury jidysz w Polsce. Już samo porównanie tego, co wydano zaraz po wojnie, kiedy w Polsce przebywali i publikowali tacy twórcy jak: Chaim Grade, Rachela Korn, Rejzl Żychlinska, Awrom Suckewer, Mojsze Knaphejs, Chaim Lejb Fuks, Awrom Zak, z tym, co zostało opublikowane po roku 1949, mówi samo za siebie. Poza swoistym "ujednoliceniem" tematyki i formy twórczości po roku 1949, która wedle założeń socrealizmu miała być "narodowa w formie, a socjalistyczna w treści", nastąpiło też wyraźne obniżenie poziomu wypowiedzi artystycznej.

Kolejna fala wyjazdów zabrała ze sobą liczne grono twórców i czytelników około połowy lat 50. Była ona związana ze zjawiskami, które towarzyszyły odwilży: z jednej strony chodzi o ujawnienie zbrodni stalinowskich, które zapoczątkowało głęboki kryzys duchowy wśród wielu działaczy komunistycznych, członków PZPR, także w gronie żydowskich twórców języka jidysz, a z drugiej strony decydującą rolę w wielu przypadkach odegrała kolejna fala nastrojów antyżydowskich.

O ile łatwo zrozumieć, dlaczego wyjeżdżano w reakcji na falę antysemityzmu, o tyle warto wyjaśnić, o co chodziło z tymi, którzy opuścili Polskę w następstwie załamania swoich przekonań ideologicznych. Świetnym przykładem jest Binem Heller, jeden z najwybitniejszych twórców rewolucyjnych w powojennej Polsce. Poeta ten, gorliwie oddany idei komunizmu, przeżył potężny kryzys ideowy dowiedziawszy się o zbrodniach Stalina, o jego antysemityzmie, jak i o antysemityzmie wielu członków partii komunistycznej w ZSRR i w Polsce. Ofiarami stalinowskich prześladowań padło na początku lat 50. wielu radzieckich twórców języka jidysz, a wśród nich również przyjaciele Hellera. W każdym razie ten załamany i rozczarowany twórca zdecydował się wyjechać pod koniec 1956 roku. Swoje przemyślenia ujął w wierszu rozliczeniowym "Ach, złamano mi życie", napisanym już po opuszczeniu Polski, który wzbudził wielkie kontrowersje i dyskusje w żydowskim świecie. Wyraził tam swoją gorycz i rozczarowanie antysemityzmem panującym w szeregach partii, co dla takich jak on było jawnym sprzeniewierzeniem się i zbezczeszczeniem świętych ideałów komunizmu. Ludzie gorliwie zaangażowani w umacnianie komunizmu w Polsce w okresie odwilży nie widzieli już dla siebie miejsca w polskiej rzeczywistości i dlatego wielu z nich zdecydowało się na emigrację.

Po fali wyjazdów w połowie lat 50. sytuacja kultury jidysz stałaby się dramatyczna, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie przybyła do Polski z ZSRR druga grupa repatriantów, wśród których było wielu polskich Żydów. Znaczna ich część wyemigrowała niemal natychmiast, jednak ci, którzy zdecydowali się pozostać, wsparli kurczące się grono twórców. Sytuacja musiała być jednak niewesoła i to zarówno z powodu emigracji wielu Żydów, jak i z powodu przemian demograficznych, gdyż pokolenie ocalałych starzało się, a młode pokolenie rosło bez znajomości języka swoich rodziców. Widać to wyraźnie w poezji pełnej obaw, że niedługo nie będzie dla kogo pisać, że zabraknie strażników tego symbolu żydowskości, jakim jest język...

Uroczystość odsłonięcia Pomnika Bohaterów Getta w piątą rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Na zdjęciu: przemarsz delegacji byłych więźniów obozów koncentracyjnych przez ruiny getta (ul. Dzika) pod pomnik, fot. Stanisław Dąbrowiecki/PAP
Uroczystość odsłonięcia Pomnika Bohaterów Getta w piątą rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Na zdjęciu: przemarsz delegacji byłych więźniów obozów koncentracyjnych przez ruiny getta (ul. Dzika) pod pomnik, fot. Stanisław Dąbrowiecki/PAP

Na ile istotne było to, że kształt powojennej literatury i kultury jidysz w Polsce tworzyli Żydzi, którzy wojnę i Zagładę przeżyli w ZSRR?

Faktycznie większość tych, którzy funkcjonowali w Polsce w ciągu tych dwudziestu kilku lat roku 1968, to byli, jak nazwał ich Julian Stryjkowski – ocaleni na Wschodzie, czyli ludzie, którzy wojnę przetrwali na terenie ZSRR. Wpływ ocalałych na Wschodzie na kształt literatury i kultury jidysz w powojennej Polsce widziałabym w kilku wymiarach. Przede wszystkim faktem jest, że większość z ocalałych na Wschodzie stanowili ludzie w związani z komunizmem lub żywiący sympatie lewicowe. Niektórzy, jak np. Dawid Sfard, poeta, dziennikarz, wydawca, działacz społeczny, a przede wszystkim jeden z najważniejszych architektów kultury jidysz w powojennej Polsce, był zadeklarowanym komunistą i jeszcze przed wojną należał do KPP. Podobnie Hersz Smolar, wydawca, dziennikarz, działacz społeczny, Michał Mirski, ideolog partyjny, dziennikarz, krytyk literacki czy Ber Mark - historyk, krytyk literacki, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. Tak więc niewątpliwie ich poglądy polityczne odegrały zasadniczą rolę w kształtowaniu kultury jidysz w PRL. Doskonale to widać np. po zmieniającym się tonie publikacji w prasie jidysz na przestrzeni pierwszych pięciu lat po wojnie: od stosunkowo dużej różnorodności tematycznej, ideologicznej itp. po dominację jednego słusznego światopoglądu i ostrą nagonkę prasową na twórców "nieprawomyślnych", którzy jeszcze do niedawna byli tolerowani, a którzy po wyjeździe z Polski poważyli się krytykować upartyjnienie życia, ideologizację twórczości w Polsce itp.

Ten wpływ na kształt literatury czy kultury jednak bardziej wynika z zaangażowania ideologicznego decydentów, niż z faktu ich ocalenia na Wschodzie. Gdybym miała szukać bezpośrednich skutków dla literatury jidysz, które mogłoby by być wynikiem przetrwania wojny w ZSRR przez jej twórców, to zwróciłabym raczej uwagę na odmienne doświadczenia związane z wojną i Zagładą, jakie były udziałem obu grup – tych którzy spędzili wojnę w okupowanej Polsce i tych, którzy spędzili ją w ZSRR. Jak wiadomo, spora grupa polskich Żydów, podobnie jak i inni obywatele państwa polskiego, uciekła na wschodnie rubieże naszego kraju po ataku Niemców 1 września 1939 roku. Tymczasem już 17 września 1939 okazało się, że wschodnia część Polski została zaanektowana przez ZSRR. Uciekinierzy, szukający schronienia w Białymstoku lub we Lwowie, niespodziewanie znaleźli się w innym państwie… Również i później, jesienią i zimą pierwszego roku wojny, uciekano przed Niemcami do ZSRR. Wszyscy, którzy zdołali się przedostać do strefy zajętej przez Związek Radziecki, przez niemal dwa lata, bo do 21 czerwca 1941 roku, kiedy to Niemcy wypowiedzieli wojnę ZSRR, żyli we względnym spokoju. Było im trudno z powodów materialnych, czy ze względu na zmiany, jakie nowa komunistyczna władza wprowadzała na zdobytym terenie, jednak te trudności nie miały nic wspólnego z tym, co niosła ze sobą wojna. Również i później, kiedy po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej zostali ewakuowani w głąb ZSRR lub kiedy – co miało miejsce w wielu wypadkach – trafili do łagrów, nie byli bezpośrednimi świadkami działań wojennych, żyli z dala od frontu. Myślę, że właśnie takie doświadczenia, jak: brak bezpośredniego świadkowania złu Holokaustu na terenach zajętych przez Niemców, a także uczestniczenie w życiu wielkiego kraju, którego żydowscy mieszkańcy byli nie tylko ofiarami niemieckich najeźdźców, ale też czynnie walczyli przeciw agresorowi jako żołnierze w szeregach Armii Czerwonej, musiał odcisnąć swoje piętno na psychice ocalałych na Wschodzie. Wymieniłabym tutaj dwa zasadnicze skutki sytuacji opisanej powyżej: mniejszą dewastację psychiczną oraz niezrozumienie zachowania społeczności żydowskiej zamkniętej w gettach czy żyjącej w ukryciu po stronie aryjskiej, której zaczęto zarzucać bierne przyjmowanie śmierci z rąk niemieckich prześladowców itp. To z pewnością musiało rodzić rozmaite napięcia i nieporozumienia pomiędzy ocalałymi w powojennej Polsce. No i przełożyło się też bezpośrednio na literaturę, owocując choćby serią utworów gloryfikujących bojowników warszawskiego getta i dosadnie krytykujących masy, które bez walki szły na rzeź…

Uroczystość odsłonięcia Pomnika Bohaterów Getta w piątą rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Pomnik autorstwa wychowanka warszawskiej ASP Leona Suzina, fot. CAF/PAP
Uroczystość odsłonięcia Pomnika Bohaterów Getta w piątą rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Pomnik autorstwa wychowanka warszawskiej ASP Leona Suzina, fot. CAF/PAP

Dla kogo pisali twórcy jidysz?                    

Różnie z tym bywało. Chcieli pisać dla swoich czytelników, jednak ci masowo wyjeżdżali. Literatura w państwie socjalistycznym miała być przystępna, jasna, zrozumiała, tak aby sięgnąć mógł po nią każdy. Wiadomo jednak skądinąd, że robotnicy żydowscy nie chcieli czytać poezji, która była dla nich za trudna. Również natrętny ton propagandowy publikacji socrealistycznych nie wzbudzał zachwytu. Zaczęto więc organizować akcje nakłaniania mas robotniczych do abonowania prasy czy publikacji wydawnictwa Idisz Buch. Dbali o to agitatorzy z lokalnych oddziałów TSKŻ, zwani "mojcher-sforemnikes" ("handlarze książek"). Dzięki ich wysiłkom liczba abonentów np. w roku 1953 liczyła 5300. Po fali emigracyjnej okresu po odwilżowego liczba ta spadła do kilkuset. Sytuacja poprawiła się nieco po przyjeździe drugiej fali repatriantów z ZSRR w połowie lat 50., kiedy to znowu publikacje Idisz buch abonowało kilka tysięcy czytelników.

Była też inna grupa odbiorców prawdziwie spragnionych jidyszowych publikacji z Polski – byli to radzieccy Żydzi. W ZSRR, gdzie w 1948 roku Stalin zlikwidował kulturę i literaturę jidysz, mordując lub zamykając w więzieniach jej twórców, prasa i literatura jidysz z Polski była dla radzieckich Żydów towarem bardzo pożądanym. Piszą o tym w swoich wspomnieniach Dawid Sfard i Hersz (Grzegorz) Smolar – polscy Żydzi nadający ton ówczesnemu żydowskiemu życiu kulturalnemu w Polsce. Wychodząca u nas prasa jidysz była też miejscem, gdzie przez pewien czas radzieccy twórcy mogli publikować swoje teksty w tym języku.

Warto również dodać, że – jak wynika z rozmaitych dokumentów których autorami są osoby związane z wydawnictwem – poza okresem stalinowskim książki publikowane w Polsce były wysyłane na cały świat, do 24 krajów.

Dzierżoniów, 1947-03. Zakład krawiecki działający w ramach Powszechnej Spółdzielni Pracy przy Radzie Związków Zawodowych.
Dzierżoniów, 1947-03. Zakład krawiecki działający w ramach Powszechnej Spółdzielni Pracy przy Radzie Związków Zawodowych.

Jak żywy był powojenny jidysz? Czy gdzieś można było go usłyszeć?   

W okresie tuż powojennym na Dolnym Śląsku, dokąd kierowano repatriantów z ZSRR, były miasteczka, gdzie – jak można przeczytać we wspomnieniach – jidysz był żywy, słychać go było na ulicach. Tak było np. w Dzierżoniowie (wówczas zwanym Rychbachem), Świdnicy, pewnie też we Wrocławiu. Kolejne fale emigracji przyczyniały się do topnienia miejscowych społeczności żydowskich, również upływ czasu robił swoje.

O czym głównie piszą powojenni pisarze jidysz?

Śmierć członków najbliższej rodziny, przyjaciół i znajomych, a także zniknięcie całego przedwojennego żydowskiego świata położyły się cieniem na życiu wszystkich ocalałych Żydów. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że temat Zagłady zdominował pierwsze lata po wojnie, ale i później, do samego końca istnienia literatury jidysz w Polsce, do roku 1968, mocno zaznaczał swoją obecność. To, nawiasem mówiąc, cecha nie tylko literatury jidysz w Polsce, lecz na całym świecie. Ten cień Zagłady widać w powracających motywach takich jak np. rozmyślania o tym, jak zginęli najbliżsi, wyrzuty sumienia z powodu nieobecności przy bliskich w godzinie ich śmierci, nieustanne wadzenie się z Bogiem za brak ingerencji w historię, wezwanie do zemsty na Niemcach, oskarżenie świata o obojętność itp. Po powrocie ocalałych z ZSRR do Polski i po rozpoznaniu sytuacji, w jakiej po wojnie znaleźli się polscy Żydzi, zrodziła się wielka potrzeba opłakania zmarłych i zaświadczania o ich losie, a także pragnienie odrodzenia życia żydowskiego i żydowskiej kultury. Wielu twórców postrzegało pozostanie w Polsce i pracę nad odbudową kultury żydowskiej, a także opiekę nad żydowskimi grobami jako swoisty imperatyw moralny.

O czym jeszcze oprócz Zagłady piszą ci autorzy?

Literatura jidysz (podobnie jak literatura polska) miała być wykorzystana do wykształcenia tzw. nowego człowieka żydowskiego – aktywnego internacjonalisty, wydajnie pracującego w przemyśle, działającego na rzecz swojej klasy, a dopiero potem na rzecz swojego narodu. Jednak zalecenia komunistycznych decydentów nijak się miały do tego, o czym faktycznie pisano. Polityka przegrała z żałobą, która była udziałem wszystkich żydowskich twórców. Nurt socrealistyczny w literaturze jidysz, czyli ten podejmujący tematy typowe dla tamtej epoki (pochwała nowego komunistycznego świata z jego wielkimi budowami, przemysłem, kolektywizacją, panegiryki na cześć Stalina czy Bieruta, krytykowanie „wrogich” państw kapitalistycznych itp.), trwał dość krótko, obejmując lata 1949–1955. Ale i wówczas z literatury nie zniknął ton żałoby, co wywoływało wielkie niezadowolenie reżimowych krytyków. Po okresie socrealizmu tematyka dlań typowa znikła, pojawiły się za to nowe tematy – od rozrachunków z okresem błędów i wypaczeń oraz polemiki z polskim antysemityzmem począwszy, poprzez bardzo intensywny powrót do tematów zagładowych, zainteresowanie Izraelem, tradycyjną kulturą żydowską, po problematykę psychologiczną, moralną, refleksje o żydowskiej tożsamości po Zagładzie w powojennej Polsce itp.

[Embed]

Czy są pisarze których twórczość nie została w takim stopniu zdominowana przez tematykę "zagładowo-rewolucyjną"?          

Zagłada jest obecna w spuściźnie wszystkich twórców publikujących w powojennej Polsce. To zbyt wielkie wydarzenie w życiu narodu żydowskiego, by można było od niego uciec, i to zaledwie 10 czy 20 lat po wojnie. Z kolei zagadnienia "rewolucyjne" ograniczone były swoim zasięgiem w zasadzie do czasów socrealistycznego schematyzmu. Później niemal całkowicie znikają z literatury (poza dziełami nielicznych pisarzy, którzy mielą ten temat niestrudzenie jak np. Szlojme Straus-Marko). Druga połowa lat 50. i lata 60. to czas dużej różnorodności tematycznej oraz odmiennego niż zaraz po wojnie podejścia do tematu Zagłady, co się wiązało z wydłużeniem perspektywy i leczniczym działaniem czasu. Przykładem może być twórczość prozatorska Lili Berger czy Kalmana Segala podejmująca problematykę zagładową czy w ogóle wątki antysemityzmu z punktu widzenia moralnej odpowiedzialności jednostek za dokonywane wybory. Poza Zagładą niezwykle ważnym tematem było pytanie, co znaczy być Żydem w powojennej Polsce – kraju doświadczonym przez Zagładę i pogrom w Kielcach, kraju, w którym nie ma już Żydów. Takim ciekawym pisarzem, który pisał nie tylko o Zagładzie, był Kalman Segal. Tego twórcę interesowała też tematyka współczesna, a także kwestia tożsamości mieszkańców polskich pograniczy.

Jak poeci jidyszowi pokazują Polskę?

Polska jest postrzegana zawsze jako ojczyzna, jednak ten obraz zmienia się w zależności od epoki. W dziełach tworzonych tuż po wojnie pojawia się specyficzna poetycka mapa żydowskiej Polski, na której umieszczone zostały nazwy sztetli, wiosek czy ulic w żydowskich dzielnicach miast kojarzonych z dzieciństwem, które zostały bezlitośnie "zamordowane" w czasie wojny wraz z ich żydowskimi mieszkańcami. Obok nich pojawiają się nazwy gett w Warszawie, Wilnie, Łodzi, czy nazwy takie jak Majdanek i Auschwitz, a w 1946 roku dołącza do nich miasto Kielce. Wszystkie te nazwy stają się symbolem szczególnych doświadczeń polskich Żydów, strat, jakie ponieśli i traumy, jakiej doświadczyli. Co ciekawe, w tych pierwszych latach po wojnie poezja odnotowuje podział Polski na dwie – Polskę żydowską, kojarzoną z rodziną, domem, piękną przyrodą, lokalną, najczęściej żydowską społecznością, oraz Polskę polskich sąsiadów, żyjących oddzielnie, obok, obojętnymi na to, co się stało z Żydami.

Inny obraz pojawia się w okresie realizmu socjalistycznego – wówczas ojczyzna utożsamiana jest z państwem w jego socjalistycznej wersji. Polska staje się domem dla wszystkich ludzi pracy, Polaków i Żydów. Na mapie tego opiewanego w propagandowych wierszach kraju obok Warszawy pojawiają się nowe punkty, takie jak Dzierżoniów, Wrocław, Szczecin – są to miasta, w których osiedlali się Żydzi po wojnie zaraz po wojnie. Od propagandowej wizji Polski jako idealnego domu dla wszystkich ludzi pracy pisarze odchodzą w czasie odwilży. Wówczas głównym tematem wierszy poświęconych Polsce już nie jest państwo, lecz ojczyzna prywatna, domowa. Miasta, w których ocaleni zapuszczają korzenie, zaczynają zajmować w sercu miejsce zamordowanych sztetli lat dziecinnych.

Lata 1956 i 1968 to lata przełomowe, ponieważ wówczas w społeczeństwie polskim ujawniają się nastroje antysemickie. W literaturze nie ma specjalnego zespołu toposów – poza toposem domu – które uruchamiałyby się przy tej okazji. Są natomiast żywe emocje takie jak rozczarowanie, ból, poczucie bycia zdradzonym, co dosadnie obrazuje metaforyczny obraz polskiej ziemi raz po raz wypluwającej swoich Żydów. Dla tych, którzy zdecydowali się na emigrację, wyjazd oznacza nie tylko konieczność opuszczenia domu, porzucenia znanego, ukochanego krajobrazu czy przyjaciół, ale także oderwanie od języka i kultury.

U poetki Hadasy Rubin. Siedzą od lewej do prawej strony: H. Kanaphajs, I. Aszendorf, Ber Mark, Hadasa Rubin, Dawid Rubin, I. Janasowicz, Z. Wajsman, przed 1960?, fot. Żydowski Instytut Historyczny
U poetki Hadasy Rubin. Siedzą od lewej do prawej strony: H. Kanaphajs, I. Aszendorf, Ber Mark, Hadasa Rubin, Dawid Rubin, I. Janasowicz, Z. Wajsman, przed 1960?, fot. Żydowski Instytut Historyczny

Czy pisarze jidyszowi piszą o Zagładzie inaczej niż pisarze polscy?

Literatura jidysz zawsze pisana jest z pozycji ofiary lub ocalonego. W literaturze polskiej od początku widać wyraźny podział na ofiary / ocalałych, bo z takiej pozycji piszą twórcy polsko-żydowscy, oraz świadków, czyli pisarzy nieżydowskich. Tak więc podział przebiega nie tyle między literaturą w języku jidysz i w języku polskim, ile raczej pomiędzy literaturą żydowską, pisaną przez Żydów w jidysz i po polsku, oraz polską, pisaną przez pisarz nieżydowskich. Obie te literatury wypracowały swój kanon tekstów literackich: literatura żydowska stworzyła kanon judeocentryczny, zaś literatura polska kanon polonocentryczy. Traktując o skutkach wojny, każda z tych dwóch literatur skupia się na ofiarach własnego narodu. Zarówno literatura jidysz, jak i polsko-żydowska mało uwagi poświęcają cierpieniom ludności polskiej (nieżydowskiej), natomiast literatura polska zajmuje się głównie skutkami Zagłady dla Polski i Polaków. Różnicę można dostrzec również w samym opisie skutków Zagłady – literatura żydowska skupia się na zniszczeniu żydowskiego świata, podczas gdy literatura polska snuje rozważania natury moralnej, zastanawiając się czy w obliczu Zagłady chrześcijanie zdali egzamin z człowieczeństwa.

Czy ten okres wydał też pisarzy wybitnych? Powstały arcydzieła?

Najwybitniejsi twórcy, tacy jak Chaim Grade, Awrom Suckewer, Rachela Korn czy Rejzl Żychlińska, wyjechali w ciągu pierwszych powojennych lat. Wśród tych, którzy pozostali do połowy lat 50. czy do samego 1968 roku byli twórcy mniej lub bardziej utalentowani, jednak czy wybitni? Niewątpliwie ciekawi i bardzo utalentowani to Binem Heller, poeta rewolucyjny, taki jidyszowy Broniewski, czy Hadasa Rubin, poetka liryczna – zaczynała również jako autorka wierszy rewolucyjnych, później dużo pisała o Zagładzie, ale także o miłości, tragizmie życia… Dzisiaj młodzi ludzie odkrywają Kalmana Segala, autora licznych powieści i opowiadań, w których wiele miejsca zajmuje opowieść o rodzinnym przedwojennym Sanoku, dzięki czemu pisarz ten zasłużył na miano sanockiego Singera. Segal pisarzem wybitnym nie jest, ale jest ciekawy, intrygujący, potrafi zachwycić, wzruszyć i rozśmieszyć, ale także zirytować. W ubiegłym roku wznowiono dwie książki jego autorstwa ("Śmierć archiwariusza" oraz "Opowiadania z zabitego miasteczka"), a także po raz pierwszy wydano duże opowiadanie "Błękitna kawiarnia", które zostało odnalezione w archiwum jego przyjaciela z czasów sanockiej młodości, pisarza Mariana Pankowskiego. W kontekście Marca 1968 ciekawe może być zwłaszcza opowiadanie "Exodus z Polski" opowiadające o przyczynach jego emigracji do Izraela w 1969 roku.

Pożegnanie ojca i syna, Warszawa, Dworzec Gdański, 19.05.1969. Zdjęcie autorstwa Elżbiety Turlejskiej, wystawa "Obcy w domu. Wokół Marca ‘68", Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, fot. materiały prasowe MHŻP POLIN
Pożegnanie ojca i syna, Warszawa, Dworzec Gdański, 19.05.1969. Zdjęcie autorstwa Elżbiety Turlejskiej, wystawa "Obcy w domu. Wokół Marca ‘68", Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, fot. materiały prasowe MHŻP POLIN

Czy możemy powiedzieć dokładnie, kiedy kończy się historia polskiej literatury jidysz?

Literatura jidysz w Polsce definitywnie zakończyła się w roku 1968 wraz z wyjazdem niemal wszystkich pisarzy tworzących w tym języku, jak Kalman Segal, Mojsze Szklar, Dawid Sfard, Michał Mirski, Lili Berger i wielu innych. Towarzyszyło temu zamknięcie wydawnictwa Idisz Buch (na początku 1968 roku), jedynego, które publikowało książki w języku jidysz, oraz likwidacja „Idisze Szriftn”, miesięcznika wydawanego w tym języku, poświęconego literaturze, kulturze i sztuce. Jego ostatni numer wyszedł jesienią 1968 roku. W zasadzie z grona literatów znanych z łamów "Idisze Szriftn" pozostał jedynie związany ze Szczecinem Eliasz Rajzman. Po Marcu wydał tylko jeden tomik w jidysz - Widerklangen w 1974 r, poza tym pisał  po polsku. Jeszcze w roku 1983 ukazała się napisana w jidysz praca Daniela Katza "Fun asz arojsgerufn" / "Cienie z popiołów" poświęcona Żydom z Wołynia – była to ostatnia książka w jidysz, która ukazała się w XX wieku w Polsce.

Magdalena Ruta - badaczka powojennej literatury jidysz w PRL, autorka książek"Pomiędzy dwoma światami. O Kalmanie Segalu" (2003) i"Bez Żydów? Literatura jidysz w PRL o Zagładzie, Polsce i komunizmie" (2012), redaktorka antologii powojennej poezji jidysz "Nie nad rzekami Babilonu"(2012)

Autor: Mikołaj Gliński, 13 kwietnia 2018

[Embed][Embed][Embed]

Kategoria: 
Literatura
FacebookTwitterRedditShare
Dodaj do POŻEGNANIA: 

Viewing all articles
Browse latest Browse all 711

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra