Transmisja uroczystości wręczenia Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2017
2017/05/18
W czwartek, 25 maja 2017, o godz. 21.00 odbędzie się uroczystość wręczenia Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta wybitnemu poecie południowoafrykańskiemu, Breytenowi Breytenbachowi. Zapraszamy do obejrzenia bezpośredniej transmisji na Culture.pl.
Laureat tegorocznej Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, Breyten Breytenbach jest poetą, prozaikiem, eseistą, autorem sztuk teatralnych oraz malarzem; obok J. M. Coetzee’go najbardziej znanym twórcą wywodzącym się z Republiki Południowej Afryki. Opublikował około pięćdziesięciu książek.
Breyten Breytenbach, fot. materiały organizatora konkursu im. Zbigniewa Herberta
W latach 60., mieszkając we Francji, zaangażował się w ruch skierowany przeciwko apartheidowi w RPA. W roku 1975 przyjechał do tego kraju posługując się fałszywym paszportem, mając zamiar pomagać w organizacji związków zawodowych wśród czarnej ludności. Został aresztowany, oskarżony o działalność terrorystyczną, skazany na dziewięć lat więzienia. Dzięki międzynarodowym protestom zwolniono go po siedmiu latach, wyjechał wtedy do Francji i przyjął francuskie obywatelstwo. Od tego czasu został laureatem wielu nagród literackich, wykładał m.in. na New York University, wystawiał obrazy w galeriach na całym świecie. Obecnie mieszka częściowo we Francji, częściowo w Republice Południowej Afryki.
Międzynarodowa Nagroda Literacka im. Zbigniewa Herberta to wyróżnienie na polu literatury światowej – przede wszystkim w dziedzinie poezji. Przyznawana jest od 2013 roku za wybitne dokonania artystyczne i intelektualne, nawiązujące do idei, które przyświecały twórczości Zbigniewa Herberta.
Obok statuetki autorstwa pracowni Szaroszyk & Rycerski Architekci, Laureat Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta 2017 otrzyma czek o wartości 50 tysięcy dolarów. Fundatorem Nagrody jest Fundacja PZU– Partner Strategiczny tegorocznej edycji.
Pisarz, prozaik. Związany ze środowiskiem Lampy, wydawany przez Czarne, według Andrzeja Stasiuka "wybraniec" rzeczywistości, której "zgodził się wysłuchać i zapisać". Urodzony 9 września 1984 w Gładyszowie w Beskidzie Niskim, zmarł 21 lipca 2007 w Warszawie.
Nahacz zadebiutował w 2003 roku powieścią "Osiem cztery", napisaną jeszcze przed maturą. Książkę wydało Czarne – pisarz znał od dziecka jego założycieli, Andrzeja Stasiuka i Monikę Sznajderman. Jak wspomina Stasiuk:
Przyszedł osiemnastoletni Mirek Nahacz z sąsiedniej wsi. Myślałem, że wpadł jak zwykle pożyczyć jakąś książkę i przez chwilę pogadać o tym i tamtym, jak to się już tyle razy zdarzało. Tym razem jednak żadnej książki nie chciał, rozmowny specjalnie nie był i w ogóle wyglądało na to, że przyszedł, żeby zaraz sobie pójść. I tak rzeczywiście zrobił. Ale na odchodnym położył coś na stole z taką miną, jakby oddawał kasę, której wcale mu się nie chce oddawać. Poszedł, a ja pomyślałem: Boże, żeby to nie były wiersze.
"Osiem cztery" zachwyciło Stasiuka i szybko ukazało się drukiem. To krótka powieść inicjacyjna, opisująca wspólny wyjazd grupy chłopaków za wioskę. Bogata w opisy narkotycznych i alkoholowych doświadczeń, jednocześnie zaskakuje stylem i zdystansowanym, choć i w pewnym sensie czułym spojrzeniem pierwszoosobowego narratora. Język Nahacza jest dosadny i potoczny, ale też plastyczny i niewymuszony, dzięki czemu napięcie "Osiem cztery" zasadza się na ironicznym połączeniu niemal onirycznych opisów z warstwą fabularną.
Po zdaniu matury Nahacz przeprowadził się do Warszawy, gdzie zaczął studiować kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim i nawiązał kontakty ze środowiskiem Lampy (należeli do niego m.in. Masłowska, do której niekiedy bywał porównywany z uwagi na wczesny debiut, Drotkiewicz, Sufin). Z Lampą współpracował, wydawany był jednak wciąż przez Stasiuka.
W 2004 roku ukazał się "Bombel", powieść będąca historią wiejskiego pijaczka snującego swoje opowieści. Pierwowzorem miał być jeden z mieszkańców rodzinnego miasteczka Nahacza; inni bohaterowie zasiedlający powieść również wzorowani byli na znanych pisarzowi z okresu dorastania postaciach. Jak pisał Mikołaj Lizut, Nahacz miał być zestresowany odbiorem jego książek w Gładyszowie, właśnie m.in. z uwagi na bohaterów, których konstruował w oparciu o prawdziwe postaci.
Rok później, w 2005 roku, opublikowana została ostatnia wydana za życia pisarza książka – powieść "Bocian i Lola". Jarosław Lipszyc uważał, że dzięki niej Nahacz zasłużył sobie na miano "polskiego Burroughsa". "Bocian i Lola" rozgrywa się już poza prowincją; Nahacz zresztą zaciera kontury świata przedstawionego, mieszając porządki i nakazując narratorowi miotać się w halucynacjach, gdzieś na obrzeżach rzeczywistości. Jak sam autor opisywał książkę:
Czym są zmieniacze czasu? Czy Lola istnieje naprawdę? Czy halucynacje wreszcie się skończą? A może koniec świata jednak nastąpił? Narrator ma ciężki orzech do zgryzienia. Nie tylko musi odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania — musi też odbyć podróż, którą najwyraźniej ktoś wymyślił za niego. Raz, dwa, trzy wrzucasz ty!
Nahacz zmarł 21 lipca 2007 roku samobójczą śmiercią. Ostatnią opublikowaną książką pisarza stały się "Niezwykłe przygody Roberta Robura", których wydania odmówiło wcześniej Nahaczowi Czarne. Przed śmiercią autor zaniósł nieukończoną jeszcze książkę do wydawnictwa Prószyński i Ska, którego redaktorzy podeszli do książki bardziej łaskawie i zaczęli rozmowy z pisarzem, przerwane tragiczną śmiercią Nahacza. Książka ostatecznie ukazała się pośmiertnie, w wersji ostatecznie nieukończonej przez autora. Kontrowersyjna decyzja wydawców częściowo była umotywowana zainteresowaniem ze strony czytelników, którzy zaczęli dopytywać, czy rzeczywiście Prószyński ma ostatnią powieść młodego pisarza i domagać się, by została wydana.
"Niezwykłe przygody Roberta Robura" są obszerniejsze niż poprzednie książki autora – to sześciusetstronicowa powieść, zakrojona ambitniej niż poprzednie dzieła Nahacza. Krytycy dopatrywali się inspiracji Pynchonem, jednym z najbardziej zagadkowych amerykańskich pisarzy, papieżem postmodernistycznej fikcji. Nahacz stworzył monumentalną powieść, mnożąc wątki, referencje, poruszając temat telewizji (modny w amerykańskim postmodernistycznym powieściopisarstwie), w końcu kreśląc fantastyczną, antyutopijną wizję rzeczywistości. W 2016 roku Krzysztof Garbaczewski zrealizował w warszawskim Teatrze Rozmaitości oparte na ostatnim dziele Nahacza przedstawienie "Robert Robur", przenosząc akcję powieści we współczesny świat cyfrowych mediów.
Wstrząsający debiut powieściowy, który podzielił opinie krytyków. Po raz pierwszy książkę opublikowano w 1965 roku w USA. Zanim wydano ją w Polsce w 1989 roku, została przetłumaczona na dwadzieścia języków i ukazała się w ponad trzydziestu krajach.
"Kontrowersyjna powieść"– ten epitet pojawia się najczęściej w recenzjach "Malowanego ptaka". Podczas gdy jedni uważają książkę za "arcydzieło literatury współczesnej" i parabolę ludzkiego losu, drudzy mają ją za "antypolską", a Kosińskiego za mistyfikatora. Początkowo naiwnie odczytywano ją w kategoriach realizmu i biograficznych, co zdawał się sugerować sam autor, a przynajmniej długo nie zaprzeczał takim interpretacjom. Na amerykańskich uczelniach funkcjonowała jako lektura obowiązkowa z dziedziny Zagłady. Osiągała milionowe nakłady i utorowała pisarzowi drogę do sławy. Cień rzuciły dopiero oskarżenia o plagiat.
Pod wpływem ostrej krytyki Kosiński wyjaśnił, że "Malowany ptak"nie jest autobiografią, jednak "może być wizją siebie z okresu dzieciństwa, wizją, a nie badaniem tego okresu czy próbą powrotu", jak można przeczytać w posłowiu do wydania amerykańskiego z 1976 roku. Należy więc traktować ją nie jako dokument czy świadectwo przeżyć wojennych pisarza, ale jako narrację o barbarzyństwie i odrzuceniu.
Akcja tej najsłynniejszej powieści w dorobku Kosińskiego rozgrywa się na obszarze Europy Wschodniej, w niedostępnych i zacofanych wioskach bez nazwy. Jest jesień 1939 roku. Rodzice sześcioletniego chłopca wysyłają go do rodziny chłopskiej, sądząc, że tam bezpiecznie przetrwa wojnę. Wkrótce jego opiekunka umiera. Chłopiec rozpoczyna samotną tułaczkę po okolicznych wsiach, która okazuje się wędrówką przez kręgi piekielne i walką o przetrwanie.
Czytelnik dowiaduje się o tym z kilku początkowych akapitów wyróżnionych graficznie kursywą, będących swoistym wprowadzeniem. Po raz pierwszy i ostatni pojawia się na kartach książki narrator wszechwiedzący, opisujący wydarzenia z dystansu. Dalsza narracja prowadzona jest już w formie wspomnień, patrzymy na świat przedstawiony oczami dziecka.
Poprzez losy chłopca, uważanego za "przybłędę, Cygana lub Żyda", Kosiński mówi o strachu, odtrąceniu, inności. Bohater powieści spotyka się z wrogością, doświadcza głodu, przemocy, uprzedmiotowienia. Można go utożsamiać z pomalowanym farbą ptakiem, który w jednej ze scen nie zostaje zaakceptowany przez stado ze względu na swój odmienny wygląd. Zaatakowany przez ptasich krewnych, umiera.
Zachowania mieszkańców wsi prezentują szerokie spektrum dewiacji seksualnych i społecznych. Chłopiec mimowolnie staje się obserwatorem, ofiarą i uczestnikiem okrucieństwa. Nie wiadomo, co przeraża bardziej: brutalność wydarzeń czy fakt, że ich świadkiem jest dziecko, którego osobowość dopiero się kształtuje. Przeżyta trauma i niezrozumienie postępowania dorosłych sprawiają, że bohater przygląda się im praktycznie bez emocji. Świadczy o tym język opisu – chłodny, analityczny, a przy tym pozbawiony wszelkich hamulców, niezwykle wyrazisty i plastyczny.
Poprzez nagromadzenie mrocznych scen autor tworzy surrealistyczną wizję świata wynaturzonego przez wojnę. Opozycje człowiek – zwierzę czy podmiot – przedmiot ulegają w "Malowanym ptaku" zatarciu. Natomiast jednoznacznie rysuje się kontrast między cywilizowanym miastem (z którego pochodzi chłopiec) a zabobonną wsią; oglądaną na zdjęciach społecznością żydowską ("elegancko ubrani rodzice w strojach, jakich nigdy nie widziano w wiosce", "fotografie pięknych dziewczynek, ładniejszych niż aniołki w kościele") a literackim obrazem słowiańskich chłopów, nieznających pojęcia moralności.
Ta ostatnia kwestia wywołała żywą dyskusję w Polsce, gdy Joanna Siedlecka w książce "Czarny ptasior" z 1994 roku przedstawiła losy rodziny Kosińskich w czasie okupacji niemieckiej. Jednych oburzała niewdzięczność pisarza za udzieloną pomoc – spędził ten okres w ukryciu wraz z rodzicami, w nie najgorszych warunkach. Byli też tacy, którzy nie odbierali tego jako próby zniesławienia całego narodu, a jedynie pokazanie pewnych mechanizmów, które były konsekwencją wojny. Trzeba mieć na uwadze, że"Malowany ptak" jest powieścią i nawet jeśli zawiera elementy biograficzne, to zostały one przefiltrowane przez wrażliwość dziecka.
Swego rodzaju komentarzem do tytułu książki jest portret wykonany przez Ryszarda Horowitza, dokończony już po śmierci pisarza w 1991 roku. Przedstawia on Kosińskiego z oczami orła i ptasimi skrzydłami. W opublikowanych wspomnieniach fotograf pisze:
W jego osobowości, ale też w sposobie poruszania się zawsze dostrzegałem coś z dzikiego stworzenia (…). Ci, co go znali, twierdzą, że to bardzo trafny kostium dla jego drapieżnej, nieposkromionej natury.
Odczytywanie powieści przez pryzmat biografii pisarza jest tylko jedną z możliwych interpretacji. Inne tropy podsuwa koprodukcja Teatru Polskiego w Poznaniu i Teatru Żydowskiego w Warszawie w reżyserii Mai Kleczewskiej. Zapewne nie mniejsze zamieszanie wzbudzi adaptacja filmowa "Malowanego ptaka", której podjął się Václav Marhoul. Scenariusz wyróżniono Nagrodą ScripTeast im. Krzysztofa Kieślowskiego na festiwalu filmowym w Cannes. Premierę zaplanowano na 2019 rok.
Fragment książki "Ciao, ahoj, hello", tekst i ilustracje: Paweł Pawlak, fot. wydawnictwo Dwie Siostry
Ilustrowane mapy miast i przewodniki po kulturach świata, "biografie" kundelków po przejściach i niezwykłe wojenne losy kaprala na czterech łapach. W Culture.pl prezentujemy pięknie ilustrowane literackie nowości dla najmłodszych czytelników.
Stanisława Grochowiaka "Wiersze dla dzieci", ilustruje Gosia Herba
Okładka "Wiersze Stanisława Grochowiaka dla dzieci", wyd Warstwy
O literackich inspiracjach dorosłej poezji i prozy Stanisława Grochowiaka, Jan Błoński pisał, że jest doprawiona barokiem, dekadencją, Norwidem i Gałczyńskim. A jakie są jego wiersze dla dzieci? Do rąk młodszych i starszych czytelników trafia właśnie wznowienie dwóch tomów z poezją dziecięcą Grochowiaka wydanych w latach 70. ubiegłego wieku. "To było gdzieś" i "Biały bażant" to pełne spokojnych tonów, językowych zabaw i humoru wiersze m.in. o sowie na sośnie czy winniczkach wygrzewających się w słońcu. Są tu wyliczanki, wiersze do czytania przed snem, rymowane spacery po Warszawie i żarty. To jeden z nich:
"Konikowi w żłobie dano
w jednym obrok,
w drugim siano.
Konik wzruszył skrzydełkami:
- Jestem polny,
zjedzcie sami!"
Słowa ilustruje ceniona artystka z Wrocławia, Gosia Herba. Jej rysunkowe kolaże przypominają dziecięce wycinanki. Proste, geometryczne kształty nasycone wyrazistymi barwami, ożywiają fantazję, wciągając czytelników do zabawy ze słowem i obrazem.
"Wiersze dla dzieci"Stanisława Grochowiaka wydały Warstwy.
"Człowiek jaki jest, każdy widzi" Marzeny Matuszak, ilustruje Grażyna Rigall
Okładka i rozkładówka książki "Człowiek, jaki jest każdy widzi", autor: Marzena Matuszak, ilustracje: Grażyna Rigall, fot. Dwie Siostry
Na początek zagadka. Co to jest? Świeci w ciemności, jest całkiem smaczny i tak długi, że można się zmęczyć przelatując z jednego jego końca na drugi?Jeśli nie wiecie, to znaczy, że chyba nigdy nie słyszeliście o... człowieku. Marzena Matuszak w znakomitej i pełnej humoru książce przygląda się ludziom z perspektywy zwierząt i pyta, czy jest jeszcze dla nas ratunek? Złe wieści o człowieku dotarły nawet do pensjonu "U Yetich" w Himalajach. Jeden z jego stałych bywalców, wiekowy żółw zauważa: "Z pewnością nie brakuje na świecie dobrych ludzi, którzy nie pukają w akwarium i nie łapią ryb i krewetek". Co jeszcze mają nam do powiedzenia zwierzęta? Na przykład to, że za bardzo się do nich przywiązujemy:
"Wystarczy, ze znikniesz na dwie noce, a on już rozkleja ogłoszenia z twoim wizerunkiem na wszystkich okolicznych słupach: Zaginęła ukochana kotka. Za znalezienie nagroda"
"Człowiek jaki jest, każdy widzi"to niezwykla literacka lekcja szacunku do natury. Świat byłby zdecydowanie lepszym miejscem, gdyby ludzie i zwierzęta, wzorem Yetich przestrzegali kilku prostych zasad:
Punkt 1. Nie zjadamy się nawzajem
Punkt 2: Nie straszymy się nawzajem, że zjemy się później
Punkt 3: Nie bijemy się o jedzenie, dla wszystkich wystarczy.
Książka wydana przez Dwie Siostry otrzymała wyróżnienie w I edycji międzynarodowego konkursu na projekt ilustrowanej książki dla dzieci "Jasnowidze".
"Lolek" Adama Wajraka
Okładka i ilustracja z książki Adama Wajraka "Lolek", fot. wyd Agora
Wzruszająca opowieść o przywiązaniu i o tym, że każdy pies marzy o tym, aby być z jakimś człowiekiem, a wielu ludzi marzy o tym, by spotkać psa. Tego jedynego. "Czasami wystarczy przypadek, żeby mogło się to zdarzyć, a czasami trzeba się trochę rozejrzeć. Dlatego tę książeczkę dedykuję wszystkim pieskom, które jeszcze nie odnalazły swojego człowieka, i wszystkim ludziom, którzy nie odnaleźli jeszcze swojego psa. A tym, którzy się już odnaleźli, życzę szczęścia." - pisze Adam Wajrak w posłowiu do książki "Lolek".
Tytułowy bohater jest kudłatym kundlem, który sporo w życiu przeszedł. Na szczęście dla Lolka, pewnego śnieżnego dnia odnalazł go gdzieś na skraju Puszczy Białowieskiej dziennikarz i przyrodnik, Adam Wajrak i jego żona Nuria. Tak powstał "Lolek", książką ucząca empatii i miłości do zwierząt dla czytelników w każdym wieku.
Autorem ilustracji do "Lolka" jest znany z bestsellerowej "Rutki" Mariusz Andryszczyk. Książkę wydała Agora.
"Hej, Szprotka!" Agnieszki Kowalskiej
Rozkładówka z książki "Hej, Szprotka", tekst: Agnieszka Kowalska, opracowanie graficzne: Ola Jasionowska, wydawnictwo: Wytwórnia, 2017
Nie kupujcie, adoptujcie! - zachęca Agnieszka Kowalska, która dwa lata temu przygarnęła 15-letnią sunię Szprotkę. Pewnego dnia dziennikarka zobaczyła ją na zdjęciu w internecie. "Ktoś wyrzucił ją z domu. Błąkała się sama po gruzowisku. A ja szukałam psa" - czytamy w wydanej w Wytwórni książce.
"Żałuję, że dopiero teraz adoptowałam psa, że nie zrobiłam tego wcześniej. A przede wszystkim, że nie miałam go w dzieciństwie. Dzieci i psy łączy wyjątkowa więź. Chcę Wam przedstawić Szprotkę i przekonać, że warto przygarniać takie psiaki po przejściach. Bo są wyjątkowymi kompanami."
[Embed]
Miejskie przygody Szprotki i Agnieszki nowocześnie zilustrowała współpracująca z "Polityką" i "Przekrojem" Ola Jasionowska."Hej, Szprotka!" to jej pierwsza książka dla dzieci. Ważna informacja: złotówka ze sprzedaży każdego egzemplarza książki zostanie przeznaczona dla fundacji Ratujemy Kundelki.
"Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo"
"Okładka i rozkładówka ksiażki "Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo", tekst: Grzegorz Gortat Ilustracje: Marianna Sztyma, fot. wydawnictwo Bajka
W Aleppo bezpiecznie bywa tylko w bajce. Doskonale wiedzą o tym dorosłe dzieci z Syrii, które w swoim krótkim życiu nie przeżyły ani jednego dnia bez wojny. Książka, która ukazała sie nakładem wydawnictwa Bajka, oddaje im głos. 8-letnia Jasmina i jej młodsi bracia: Nabil i Tarik opowiadają o trwającej od ponad 5 lat "zabawie" dorosłych, która brutalnie wkroczyła do świata dzieci: zrujnowala im place zabaw i szkoły. Została tylko wyobraźnia.
"Chyba na całym świecie nie ma miejsca, które by się lepiej nadawało do zabawy w chowanego. Nie trzeba specjalnych przygotowań; gdzie nie spojrzeć rozpadliny, doły, rumowiska. Tylko kiedy się biegnie, trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie trafić na coś, co może przynieść śmierć.
(...) Przywieram twarzą do zimnej ściany. Podziurawiona kulami powierzchnia chłodzi mi czoło. Zaczynam liczyć. Jeden...Dwa... (...)"
Według danych ONZ, ponad połowa z prawie 14 milionów potrzebujących pomocy humanitarnej w Syrii to dzieci i młodzież. Dochód ze sprzedaży książki zostaje przekazany Polskiej Akcji Humanitarnej na pomoc w Syrii.
Autorem tekstu jest pisarz i tłumacz Grzegorz Gortat, książkę w odcieniach błękitu zilustrowała Marianna Sztyma.
"Wojtek, żołnierz bez munduru" Elizy Piotrowskiej
Okładka i rozkładówka z książki "Wojtek. Żołnierz bez munduru", autor: Eliza Piotrowska, fot.Wydawnictwo Świętego Wojciecha
Historię najsłynniejszego i najodważniejszego na świecie kaprala na czterech łapach przypomina Eliza Piotrowska. Jest o czym opowiadać. Ćwierćtonowy, syryjski niedźwiedź Wojtek wędrował z armią generała Andersa przez Bliski Wschód, aż do Włoch, gdzie walczył w bitwie o Monte Cassino. Uwielbiał jazdę wojskowymi ciężarówkami, zapasy z żołnierzami i piwo. Po demobilizacji trafił do Wielkiej Brytanii, zmarł w edynburskim Zoo w wieku 22 lat.
Historia Wojtka opowiedziana jest w książce przez jego samego, autorka dopasowała treści historyczne do dziecięcej wrażliwości. Podkreśla, że to książkach przede wszystkim o przyjaźni, uczciwości, odwadze i wolności, ale też opowieść o wojnie, która jednak nie straszy grozą.
"Wojtek. Żołnierz bez munduru" ukazał się w wydawnictwie Święty Wojciech
"Ciao, ahoj, hello!" Pawła Pawlaka
Okładka książki "Ciao, ahoj, hello", tekst i ilustracje: Paweł Pawlak, fot. wydawnictwo Dwie Siostry
Książka wybitnego ilustratora Pawła Pawlaka przypomina egzotyczne puzzle, dzięki którym dzieci mogą witać się ze światem w 24 językach. Są tu zagadki, rebusy i układanki przybliżające najmłodszym czytelnikom odległe języki i kultury.
Jak jest "Cześć!" po hiszpańsku, jak po arabsku, a jak w języku migowym? Jak przywita nas Wietnamka, jak Grek, a jak Nigeryjka? Kto na dzień dobry woła नमस्ते!, kto Բարև!, a kto !שלום?
Odpowiedź w książce wydanej przez Dwie Siostry. Jej autor, Paweł Pawlak do tej pory ilustrował ponad 80 tytułów we współpracy z wydawcami z Polski, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Korei i Kanady. Swoje prace prezentował na kilkunastu wystawach indywidualnych w kraju i na świecie.
"Z Duchem (do) Teatru" tekst i ilustracje: Nika Jaworowska-Duchlińska, fot. wydawnictwo Bajka
Gdzie teatr ma kieszeń, do czego służy sztankiet, co to są butaforia albo czy praktykabel ma coś wspólnego z elektrycznością? Wszystkie dziwne i trudne słowa związane z teatrem wyjaśnia Nika Jaworowska - Duchlińska w wyjątkowym przewodniku po teatrze dedykowanym najamłodszym widzom.
Autorka, która jest jednocześnie scenografką i zna teatr dosłownie od podszewki, opowiada tym, czego nie widać z teatralnej sali. W roli przewodnika występuje tu Duch Teatru, który prowadzi czytelników za kulisy i inne , tajemnicze teatralne zakamarki. Kurtyna w górę!
Książka ukazała się w wydawnictwie Bajka.
"O srebrnej łyżce" Justyny Bednarek
Okładka i rozkładówka książki "O srebrnej łyżce", fot. Egmont
Tej autorki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Justyna Bednarek, autorka hitów literatury dla dzieci : "Niesamowitych przygód dziesięciu skarpetek"czy"Pięciu sprytnych kun" powraca z kolejną poetycką książką - " O srebrnej łyżce" z ilustracjami Daniela de Latoura.
[Embed]
Jest to przypowieść dla dzieci, a jej bohaterów możemy spotkać na wystawie stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Podobno tytułowa łyżka istniała naprawdę, ale kim był jej właściciel Dawid Lahman?
"Z chwilą gdy do domu państwa Lahmanów trafia rezolutna srebrna łyżka, życie rodziny zaczyna nabierać nowych barw. Łyżka pomaga gospodarzom, a z ich małym synem Dawidem nawiązuje szczególną więź. Dzięki tej znajomości chłopiec staje się bohaterem wielu niezwykłych przygód." - czytamy na stronie wydawnictwa Egmont.
Weź niemapę i idź na spacer - po Gdyni, Lublinie, Poznaniu, Łodzi, Rzeszowie, Wrocławiu. Niemapy to seria oryginalnie ilustrowanych przewodników miejskich zaprojektowanych i wydanych przez studio Ładne Halo. Ilustrowane miasta zachęcają do poznawania i odkrywania tajemnic prawdziwych budynków, parków, miejskich skwerów, zabytkowych kamienic, a nawet lokalnej gwary. Czy wiecie co to są bejmy lub wuchta wiary? Podpowie ilustrowany słownik poznaniaka. Autorzy serwują też zestawy m.in. łodzianizmów, rzeszowizmów, a mapę Wrocławia rysują z perspektywy Odry. Niemapy to doskonała propozycja na lato w mieście.
Dostępne są także w formie elektronicznej na stronie www.niemapa.pl
"Spacer" Katarzyny Boguckiej
Okładka książki "Spacer", autor: Katarzyna Bogucka, fot. wydawnictwo: Tako
Jeszcze jedno zaproszenie na spacer - tym razem w charakterystycznym dla Katarzyny Boguckiej stylu retro. Proste, wyraziste, pełne energii rysunki przypominają trochę komiks. Na spacerze można obserwować budynki, zgadywać historie przechodniów. Spacer może być przygodą, medytacją lub okazją do spotkania towarzystkiego.
[Embed]
"Spacer" ukazał się w wydawnictwie TAKO.
"Walka o wolność. 10 opowiadań z czasów rozbiorów"
Okładka książki "Walka o wolność. 10 opowiadań z czasów rozbiorów", fot. Literatura
Coś dla miłośników historii i dla tych, którzy wcale za nią nie przepadają.
Czytelnicy przenoszą się do czasów rozbiorów Polski, towarzyszą Napoleońskim żołnierzom, powstańcom styczniowym i rewolucjonistom. Są na pierwszym koncercie 8-letniego Fryderyka Chopina, podglądają Adama Mickiewicza przy pracy i Marię Skłodowską - Curie walczącą o prawa do edukacji kobiet.
"Walka o wolność – 10 opowiadań z czasów rozbiorów" to czwarta już książka z serii "Zdarzyło się w Polsce", w której współczesni autorzy książek dla dzieci i młodzieży opowiadają o wielkiej historii widzianej oczami zwykłych ludzi.
Książkę Grażyny Bąkiewicz, Kazimierza Szymeczki i Pawła Wakuły z ilustracjami Mikołaja Kamlera wydała "Literatura".
"12 półtonów. Książka o muzyce" Zuzanny Kisielewskiej
Okładka książki "12 półtonów. Książka o muzyce", Zuzanna Kisielewska, lustracje Jerzy Gruchot i Wojciech Koss, fot. wydawnictwo Druganoga
Teoria i historia muzyki chyba nigdy nie była przyjemniejsza. Książka Zuzanny Kisielewskiej w przystępny sposób opowiada o dawnych i współczesnych dźwiękach, pierwszych instrumentach z kości mamutów i najstarszych zapisach muzycznych sprzed ponad 3 tysięcy lat. Są też średniowieczne nuty, muzyczne eksperymenty, ciekawostki i zagadki. Czy wiecie, jak powstał najstarszy muzyczny hit, co łączy nas ze słowikami i dlaczego piosenki działają jak antydepresanty?
Nietypowy podręcznik do muzyki zilustrował Jerzy Gruchot i Wojciech Koss ze studia Full Metal Jacket. Książka ukazała się w wydawnictwie Druga Noga.
"Polityka. To, o czym dorośli Ci nie mówią"
Rozkładówka z książki "Polityka. To, o czym dorośli Ci nie mówi", tekst: Boguś Janiszewski; ilustracje: Max Skorwider, fot. Publicat
Czy są tu jacyś przyszli prezydenci?Mamy coś specjalnie dla nich - instrukcję, jak zdobyć władzę, jak ją utrzymać i jak zorganizować demonstrację. Boguś Janiszewski w prosty i przystępny sposób tłumaczy czym jest demokracja, po co nam Konstytucja i do czego w ogóle potrzebne nam państwo i polityka. niezbędna porcja wiedzy o społeczeństwie.
"Politykę..." zilustrował Max Skorwider, a wydał Publicat.
"Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory"
Okładka i rozkładówka książki "Wampiry, upiory, potwory i inne nieziemskie stwory", fot. wydawnictwo Albus
Historyczny przegląd istot nie z tego świata prezentuje Sylwia Błach w duecie z utalentowaną ilustratorką Pauliną Daniluk. Wspólnie przypominają upiory z mitologii, legend i podań, bawiąc się przy tym literacko-plastyczną formą. Precyzyjnie skonstruowane drabble, czyli krótkie opowiadania liczące dokładnie 100 słów uczą zwięzłości i zachęcają czytelników do tworzenia własnych tekstów. Pióra i klawiatury w dłoń!
"Wampiry, upiory i inne potwory"ukazały się w wydawnictwie Albus.
źródła: materiały prasowe, materiały własne, RDC, oprac. AL
Dionisios Sturis, "Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji"
Dionisios Sturis, "Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji", wyd. W.A.B., okładka książki
To miał być 8-minutowy reportaż radiowy, tymczasem powstała 360-stronicowa książka reporterska. Taka, z której można śmiało korzystać na warsztatach z etyki, wykładach o tożsamości i pamięci.
Odtworzenie historii, o której mówi się niewiele, a pisze jeszcze mniej, zajęło reporterowi niemal trzy lata. Dziesiątki rozmów, setki wspomnień... Tutaj liczby nie są bez znaczenia. Wyróżniono je w osobnych księgach, zastępujących klasyczne rozdziały. Dwie najważniejsze: 3934 dzieci i 9200 dorosłych. Tylu uchodźców z pogrążonej w wojnie domowej Grecji przyjęła Polska, która jeszcze nie odbudowała się po II wojnie światowej. A przyjęliśmy ich życzliwie, bez pytań. Sturis nie patrzy na liczby, podaje je tylko dla porządku. Interesuje go człowiek.
Są jeszcze inne księgi, które mogłyby być tytułami przypowieści: poszczególnych miast, utraconej pamięci, wyczekiwania czy wyborów. Podobną metodę kategoryzowania dokumentów stosuje się w archiwum. To, które było kopalnią wiedzy na temat greckiej odysei, zostało zniszczone. "Nowe życie" stanowi próbę jego rekonstrukcji. Mimo iż książka utkana jest ze strzępów akt i przebłysków pamięci, nie ma w niej ostrych cięć. Sturis lekko splata teraźniejszość z przeszłością, miękko przechodzi od jednej opowieści do drugiej. Nie mamy więc do czynienia z faktograficznym przekrojem, ale z pełną ciepła reporterską narracją, która jednocześnie wzrusza i zadziwia.
Książka idealnie wpisuje się w aktualny dziś dyskurs o uchodźcach w takim wymiarze, w jakim powinien występować, czyli nie politycznym, lecz humanitarnym. Zamiast pustych deklaracji i gestów podsuwa konkretne rozwiązania. Jednak oddalając tę perspektywę, otrzymujemy opowieść o czymś jeszcze.
Po pierwsze, o tożsamości. Podwójnej, rozdartej między wdzięcznością a tęsknotą: „Dobrze znamy, a czasami nawet rozumiemy naszą wspólną osobność, nasze niedopasowanie, niekompletne przystawanie do obu naszych ojczyzn, do kraju urodzenia i dorastania z jednej strony, a z drugiej do kraju, w którym dzieje się nasza teraźniejszość. Żyjemy w dwóch kulturach i dwóch językach”. Pod tymi słowami mogliby się podpisać zarówno greccy i macedońscy uchodźcy, którzy znaleźli schronienie w obcym kraju, jak i ich potomkowie. Sturis opisuje losy ludzi, którzy jeszcze nie utracili swojej ojczyzny – miną długie lata, zanim do niej powrócą – a już zyskali nową. Zadomowili się, nawiązali przyjaźnie trwające do dziś. Nierzadkie były mieszane małżeństwa, a o Zgorzelcu mówiono, że to „drugie Ateny”. Z różnic pozostały te fizyczne: ciemniejsza karnacja i czarne włosy. I życie jakby w zawieszeniu.
To balansowanie Sturis rozgrywa na poziomie narracji. Dramat rozdzielonych rodzin czy bolesne wspomnienie wojny łagodzi opisami radosnych chwil, relacje innych przeplata swoją historią rodzinną. "Nowe życie" jest więc kontynuacją podjętego w pierwszej książce wątku polsko-greckiej tożsamości autora, spojrzeniem wstecz, a zarazem domknięciem. O ile "Grecja. Gorzkie pomarańcze" to reportaż szalenie ekspresyjny, o tyle opowieść o uchodźcach wydaje się bardziej wyważona. Opowiedziana jest spokojniej, z wyczuciem. Dzięki temu tworzy się swego rodzaju intymność między bohaterem a czytelnikiem.
Po drugie, to opowieść o kobietach, a raczej kobiet. Owszem, mężczyźni mają tu wiele do powiedzenia i chętnie to robią, ale są jakby na drugim planie. Wystarczy przyjrzeć się zdjęciu na okładce: wyprostowane, z podniesionym czołem, uśmiechnięte. Bojowniczki, "dzielne Antygony", matki, córki, żony, przyjaciółki. To ich historie szczególnie ujmują, głosy – chociaż delikatne – są bardziej doniosłe. Nawet spowodowany lękiem szept żołnierki Marty Terzudi, który dobrze znają czytelnicy zbioru "NieObcy. 21 opowieści, żeby się nie bać", jest doskonale słyszalny: "Czy się nie bałam? Bałam. I to jak! Ale młody człowiek zniesie prawie każdy strach. Dali mi mundur, nauczyli strzelać, choć taka byłam mała i drobna, że ledwo karabin trzymałam. (…) Przysięgałam – ja i tysiące innych kobiet, które znalazły się w partyzantce. Jedne z własnej woli, inne przymuszone. Zostawały sanitariuszkami, kucharkami, ale i z bronią umiały się obchodzić. Walczyły jak mężczyźni".
Wreszcie – o pamięci. Tej utrwalonej na fotografiach, zapisanej w dokumentach, artykułach prasowych, które łatwo zniszczyć. Również o tej wybiórczej, czasami zdradliwej, opartej na wrażeniach zmysłowych i przeżyciach. Tę z kolei trudno wymazać. W "Nowym życiu" pierwsza z nich stanowi filar dla wspomnień, osobistych doświadczeń wychwyconych przez reportera w rozmowach z uchodźcami i ich polskimi sąsiadami. Żaden z bohaterów książki nie powiedział o drugim złego słowa. Można zastanawiać się, jaką rolę odegrał w tym przypadku czas, na ile wyparł z pamięci zgrzyty we wzajemnych relacjach. Można też przyjąć perspektywę Greków, którzy wdzięczność za okazaną pomoc podkreślają na każdym kroku.
"Nowe życie" samo w sobie jest nośnikiem pamięci. Sturis ożywia zapomnianą historię o uchodźcach, podobnie jak uczyniła to Aneta Prymaka-Oniszk w reportażu o bieżeńcach. Obie książki traktują o utracie i lęku, gdzieś z polityką i historią rodzinną w tle, chociaż losy ich bohaterów potoczyły się zupełnie inaczej. Po lekturze "Bieżeństwa 1915" w głowie pozostają obrazy. Tutaj większą wartość mają słowa. Tych opowieści po prostu dobrze się słucha.
Autorka: Agnieszka Warnke, maj 2017
Dionisios Sturis
"Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji"
Twórcy autorskich filmów popularyzujących wiedzę przyrodniczą. Reżyserują, piszą scenariusze i komentarze, robią zdjęcia, montują obraz i dźwięk. Są partnerami w pracy i w życiu (pobrali się w 1975 roku). Mieszkają w Białowieży, w sercu prastarej Puszczy Białowieskiej.
Do ich największych osiągnięć należą seriale przyrodnicze "Tętno pierwotnej puszczy" oraz "Saga prastarej puszczy"– oba poświęcone Puszczy Białowieskiej.
[Embed]
Bożena Walencik – pisze scenariusze i komentarze, reżyseruje, zajmuje się dźwiękiem i montażem filmów przyrodniczych, jest też autorką książek. Urodziła się 29 lutego 1956 roku w Mordach. Ukończyła Studium Fotografii i Filmu w Warszawie.
"Mamy w domu kawałek studia obok części mieszkalnej. Rano można wejść w piżamie do montażowni, albo przesiedzieć nad filmem pół nocy. To ma swoje dobre i złe strony, bo często nasze sprawy zawodowe mieszają się z prywatnymi. Przez to praca właściwie nigdy się nie kończy. Możemy żyć bez kamery, ale czy bez myślenia o filmie?"
[Bożena Walencik, "Powrót do świata: Spójrzmy na tego bociana", rozmowa z Janem i Bożeną Walencikami, Dwutygodnik.com, 6/2015]
Jan Walencik jest niezależnym scenarzystą, autorem komentarzy, reżyserem, operatorem obrazu, montażystą eko-filmów, fotografem przyrody i autorem książek. Urodził się 26 stycznia 1955 roku w Kazimierzu Dolnym. Jest absolwentem pedagogiki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Kontakt z dziką naturą zaczynał od fotografii. Jest autorem kilku fotograficznych albumów przyrodniczych, między innymi o Puszczy Białowieskiej i Bagnach Biebrzańskich.
"Miałem zamiar studiować biologię, ale oblałem egzamin z rosyjskiego. Jestem więc takim trochę przyrodniczym akrobatą. W liceum byłem zafascynowany dziełem Włodzimierza Puchalskiego, wybitnego fotografika i filmowca. Z chwilą kiedy zobaczyłem jego książkę 'Wyspa kormoranów', już wiedziałem, co chcę robić w życiu. Niestety nie zdążyłem poznać jej autora, wymieniliśmy tylko po jednym liście. Puchalski zmarł 19 stycznia 1979 roku na Wyspie Króla Jerzego i tam został pochowany. Zostawił po sobie rzesze naśladowców, ale ja zainspirowany jego filmami chciałem robić coś swojego. W latach 80., przy okazji robienia doktoratu trafiłem na staż naukowy do Wytwórni Filmów Oświatowych. Długo prosiłem dyrektora Macieja Łukowskiego, aż wreszcie mnie skierował do ekip filmowych realizujących filmy przyrodnicze. Do Romana Dębskiego i Rysia Wyrzykowskiego, ostatniego asystenta Puchalskiego. To dzięki niemu trafiłem do programu telewizyjnego 'Zwierzyniec'. Przez dwa lata miałem tam swój fragment audycji – 'Fotograficzny zwierzyniec'. Robiłem felietony najpierw z ekipami telewizyjnymi, potem samodzielnie. Zaraz po tym zrealizowałem dwa pierwsze własne filmy: 'Symbioza?' i 'Błotniak popielaty'."
[Jan Walencik, "Powrót do świata: Spójrzmy na tego bociana", rozmowa z Janem i Bożeną Walencikami, Dwutygodnik.com, 6/2015]
W "Tętnie pierwotnej puszczy" udało się autorom ująć w formę dzieła sztuki nieuchwytnego ducha Puszczy, fenomen wiecznie zmiennej natury i oddać złożoność jej procesów. Pokazali, że polifoniczny język sztuki filmowej może współgrać z hermetycznym światem nauki i z tego połączenia stworzyć specjalną jakość, czytelną i ciekawą dla wszystkich widzów. Tym samym otworzyli nową epokę w filmie przyrodniczym
"Ale zanim doszło do emisji… zanim udało się pokazać galopujące żubry i nurkującego rzęsorka, zajrzeć mrówkom w oczy, przyłapać grzyby na ich sekretnej robocie, pływać razem z wydrą i bobrami, polować z wilkiem i puchaczem, pokazać związek pomiędzy jednym małym liściem a ogromną Puszczą – autorzy 'Tętna…' musieli dziesiątki razy wstawać przed świtem, po pas wchodzić w bagno, grzebać w padlinie, brnąć przez chaszcze, godzinami czekać na słońce (lub chmury), znosić upał i mróz. Lista jest długa. Podobnie jak zestaw zawodów, które musi filmowiec przyrodnik uprawiać na planie. Być sobie 'sterem, żeglarzem, okrętem', czyli… dyrektorem i tragarzem, alpinistą, bartnikiem, łucznikiem, akwarystą, hodować myszy (ale w kieszeni)."
[Arkadiusz Szaraniec, "Smak białowieskiego miodu – Jan Walencik", "Dziennik Leśny", 8 grudnia 2013]
Sposób podejścia do zagadnień przyrody w filmie najkrócej oddaje we wstępie do każdego z dziesięciu odcinków "Sagi prastarej puszczy" Jan Walencik:
"Od lat, odkąd filmuję, nurtuje mnie myśl: jak to jest być dzikim zwierzęciem. Być wilkiem, krukiem, żubrem, bobrem albo mrówką. Przekroczyć granice odczuwania ludzi i zwierząt. Poczuć dzikość, której nic nie poskromi."
Przedmiotem kolejnych części "Sagi..." jest unikatowa przyroda Puszczy Białowieskiej, ostatniej pozostałości nizinnych lasów, jakie pokrywały niegdyś niemal cały Stary Kontynent. Na granicy między Polską i Białorusią Europejczyk dotknie swych korzeni, zobaczy pierwotny las przodków, stworzony wyłącznie przez Naturę.
Kluczowym pomysłem "Sagi..." jest głęboko refleksyjne spojrzenie na to pragniazdo poprzez losy konkretnych osobników, próba zrozumienia sensu istnienia dziesięciu niepowtarzalnych bohaterów: Wilka, Mrówki, Kruka, Żubra, Żuka, Dzika, Nornicy, Bobra, Sóweczki i Rysia. Większość tych zwierząt – bohaterów poszczególnych odcinków cyklu – przyrodnicy filmowcy pieczołowicie wyhodowali w specjalnie do tego celu wybudowanych wolierach, sztucznych akwenach, terrariach i formikariach. Losy zwierząt przedstawili w trójaktowej strukturze dramatu, w której ich naturalną dzikość wprzęgli w kształ nowel kina fabularnego.
Używają w tym celu wyrafinowanych technik zdjęciowych, rezygnując świadomie z efektów komputerowych. Dźwiękami dopełniają refleksyjnego charakteru – budują emocje niemal wyłącznie głosami natury, głosem narratora Krzysztofa Gosztyły oraz wyrafinowaną muzyką Michała Lorenca.
"Puszcza dla mnie i mojej żony była zawsze symbolem dzikiej, świeżej przyrody, swoistą świątynią. Miejscem, w którym można porozmawiać z Najwyższymi. Dowodem na to jest zamieszkanie tutaj i chęć spędzenia tu reszty życia. Tutaj właśnie powstał nasz dom, choć atutem był także potencjał filmowy, bo przecież nie żyjemy powietrzem, lecz zarabiamy pieniądze. Puszcza jest również miejscem czystym i dziewiczym, w którym znajduję ukojenie, gdzie chodzę się pożalić w obliczu problemów obecnego świata. To jednocześnie jest powodem, dla którego walczymy o zachowanie tego unikatowego miejsca. Gdy w 'Tętnie…' głośno opowiedzieliśmy się za ochroną Puszczy – trochę nam się za to dostało. Wynika z tego, że przyroda wcale nie jest apolityczna... Jednak ja jestem przekonany, że Puszcza Białowieska powinna być chroniona w całości, a cały czas przecież trwa jej okaleczanie, cały czas jej ubywa... Ona jest dla mnie czymś świętym, gdzie można pogadać sobie z niebem, a świętości przecież się nie niszczy. My jakże często nie rozumiemy i nie doceniamy tego, co mamy. Boję się, że gdy wreszcie oczy wielu ludzi się otworzą – będzie już za późno. Puszcza powinna przetrwać dla przyszłych pokoleń, ale dla pokoleń lasu, nie ludzi. Człowiek jest zbyt butny w przekonaniu, że coś powinno przetrwać dla niego i jego dzieci, a nie dla samego siebie. […] Wszystkie drzewa tutaj są wzorcem jak wyglądał kiedyś niżowy las naturalny w Europie. A przecież te enklawy dzikości stają się coraz mniejszymi wysepkami, sama puszcza jest już wyspą. Profesor Janusz Faliński nazwał puszczę lasem różnych generacji drzew i innych gatunków, trwaniem tych pokoleń w czasie. Mając świadomość, że jest to las z takimi tradycjami i korzeniami – powinno się go traktować jako bank genów, jak bogactwo, z którego można w przyszłości czerpać dla przyrody."
["Wszyscy jesteśmy z Puszczy", z Janem Walencikiem rozmawia Dariusz Matusiak, "Miesięcznik Dzikie Życie", nr 3, marzec 2004]
Bożena i Jan Walencikowie w latach 1985–2009 współpracowali z Telewizją Polską S.A., począwszy od serii autorskich felietonów z serii "Fotograficzny zwierzyniec" do telewizyjnej audycji "Zwierzyniec". W latach 1996–2001 stworzyli cztery filmy dla producenta Green Umbrella Ltd. w Bristolu. Ich wspaniałe zdjęcia dzikiej natury można odnaleźć w wielu zagranicznych produkcjach, między innymi w filmie "Królestwo" (Francja, Niemcy, 2015) w reżyserii Jacques'a Perrina i Jacques'a Cluzauda.
Ich filmy były wielokrotnie nagradzane na festiwalach w kraju i zagranicą. Od 2009 roku Jan Walencik kieruje firmą Żubrowa 10, która obok produkcji filmów zajmuje się także wydawaniem książek.
2001 – "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" (52'00")
2001 – "Kraina żubra" (20'10")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. I "Opowieść o wilku. Nie ma jak
stado" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. II "Opowieść o mrówce. Samotność w tłumie" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. III "Opowieść o kruku. Skaza odmieńca" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. IV "Opowieść o żubrze. Cywilizowanie dzikości" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. V "Opowieść o żuku. Potęga karła" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. VI "Opowieść o dziku. Cena niezależności" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. VII "Opowieść o nornicy. Niezwyczajna zażyłość" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. VIII "Opowieść o bobrze. Nieosiągalna arkadia" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. IX "Opowieść o sóweczce. Prawo drapieżnika" (52'00")
2009 – "Saga prastarej puszczy" cz. X "Opowieść o rysiu. Wbrew naturze" (52'00")
2012 – "Zabójczy ogień" (52'00")
2016 – "W trosce o bagna" (46'00")
Książki
Jan Walencik, "Tętno pierwotnej puszczy", 1997, 2000
Jan Walencik, "Dolina nieujarzmionej rzeki", 1998
Jan Walencik, "Wild River Valley", 1998
Jan Walencik, "Heartbeat of the Primeval Forest", 2000
Jan Walencik, "Bobry z zapomnianej Jaćwieży", 2001
Jan Walencik, "Puszcza Białowieska. Tego nie ma w podręczniku", 2001, 2006
Jan Walencik, "Smak białowieskiego miodu. Jak kręciłem serial 'Tętno pierwotnej puszczy'", 2010
Jan Walencik, "Ostatnia puszcza nizinnej Europy. The Last Primeval Forest in Lowland Europe", 2010
Bożena Walencik, Jan Walencik, "Saga prastarej puszczy. Opowieść filmowa", 2016
Nagrody, wyróżnienia, tytuły
1980 – II miejsce w kategorii Fotografia na IV Ogólnopolskim Przeglądzie Filmów, Fotografii i Przeźroczy o Ochronie Przyrody Biosfera '80, Lublin (dla Jana Walencika)
1982 – I miejsce w grupie pracujących na I Konkursie Fotografii Młodych – nagroda Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego, Kuratorium Oświaty, Centrum Kultury i Sztuki Województwa Siedleckiego, Siedlce (dla Jana Walencika)
1983 – I miejsce i złoty medal 60-lecia Polskiego Związku Łowieckiego na III Ogólnopolskim Konkursie Fotograficznym "Moja przygoda łowiecka", Szczecin (dla Jana Walencika)
1987 – Nagroda Zarządu Głównego Ligi Ochrony Przyrody za film "Symbioza?" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego w Łodzi (dla Jana Walencika)
1989 – Nagroda Główna za film "Tajemnice naszych kwiatów" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Jana Walencika)
1991 – Nagroda w kategorii filmu oświatowego przyznana przez Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji, za wybitne artystyczne i naukowe walory filmów ekologicznych i przyrodniczych (dla Jana Walencika)
1991 – Nagroda Specjalna za film "Kraina wody, piasku i wiatru" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Jana Walencika)
1991 – Nagroda Złotego Orła – Parku Narodowego Stelvio za film "Kraina wody, piasku i wiatru"na V Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Parkach Narodowych w Sondrio, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików)
1991 – Dyplom honorowy miasta Sondrio za film "Kraina wody, piasku i wiatru" na V Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Parkach Narodowych w Sondrio, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików)
1991 – I Nagroda za "Powszedni żywot jeleni" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Bożeny i Jana Walencików)
1992 – Nagroda kuratora Oświaty w Szczecinie za walory dydaktyczne filmu ekologicznego "Dolina nieujarzmionej rzeki" na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Ekologicznych Ekofilm '92, Nowogard (dla Bożeny i Jana Walencików)
1993 – Nagroda Specjalna Regionu Bormio za film "Bobrze, czy na Wigrach jest dobrze?" na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Parkach Narodowych w Sondrio, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików)
1993 – Dyplom honorowy miasta Sondrio za film "Bobrze, czy na Wigrach jest dobrze?" na VII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Sondrio, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików) 1996 – Honorowy tytuł Przyjaciele Puszczy Białowieskiej przyznany przez Towarzystwo Ochrony Puszczy Białowieskiej, Białowieża (dla Bożeny i Jana Walencików)
1996 – Nagroda za najlepszy film w kategorii Środowisko za "Tętno pierwotnej puszczy" cz. III "Olbrzymy i karły" na XXI Międzynarodowym Festiwalu Filmów Turystycznych, Mediolan, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików)
1997 – Grand Prix za film "Ostatnia puszcza" na III Międzynarodowym Forum Telewizyjnym Ekomir '97 – Bereziński Rezerwat Biosfery i Park Narodowy Brasławskie Jeziora, Białoruś (dla Bożeny i Jana Walencików)
1997 – Nagroda im. Profesora Hugona Steinhausa za wybitne osiągnięcia w popularyzacji nauki w telewizji, w szczególności za cykl filmów "Tętno pierwotnej puszczy", przyznana przez Polską Fundację Popierania Nauki i Towarzystwo Popierania i Krzewienia Nauk, Warszawa (dla Jana Walencika)
1997 – I miejsce w kategorii Albumy dla publikacji "Tętno pierwotnej puszczy" na VII Ogólnopolskim Przeglądzie Książki Krajoznawczo-Turystycznej, towarzyszącym Międzynarodowemu Salonowi Turystycznemu Tour-Salon, Poznań (dla Sport i Turystyka/Muza)
1998 – Wyróżnienie specjalne Jury dla filmu "Ostatnia puszcza" za osiągnięcie doskonałych rezultatów przy użyciu techniki wyjątkowej dla przyrodniczego filmu dokumentalnego na XII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych o Parkach Narodowych, Sondrio, Włochy (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Medal im. Prof. Bolesława Hryniewieckiego w uznaniu zasług dla upowszechniania wiedzy botanicznej, przyznany przez kapitułę nagrody Polskiego Towarzystwa Botanicznego, Gdańsk (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Nagroda im. Ludomira Benedyktowicza w dziedzinie społeczno-kulturowej za rok 1998, Siedlce (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Grand Prix za film "Tętno pierwotnej puszczy" cz. II "Niekończący się wyścig" na VIII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Nagroda specjalna Radia Łódź za najlepszy dźwięk do filmu "Tętno pierwotnej puszczy" cz. II "Niekończący się wyścig" na VIII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Bożeny Walencik)
1998 – Nagroda Specjalna za zdjęcia im. Janusz Czecza za film "Tętno pierwotnej puszczy" cz. II "Niekończący się wyścig" na VIII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Jana Walencika)
1998 – Nagroda Zarządu Głównego Ligi Ochrony Przyrody – Statuetka żubra za serial "Tętno pierwotnej puszczy" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łodź (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Nominacja do nagrody Princes' Award 1998 w kategorii Oparty na faktach dla filmu "Ostatnia puszcza", przyznawana najlepszej produkcji audiowizualnej o środowisku europejskim przez Europejską Agencję Środowiska (EEA), Kopenhaga, Dania (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – Złota Magnolia dla filmu "Ostatnia puszcza"– za najlepszy pomysł na film dokumentalny w dziedzinie przyrody na VII Festiwalu Telewizyjnym, Szanghaj, Chiny (dla Bożeny i Jana Walencików)
1998 – I miejsce w kategorii Albumy dla publikacji "Dolina nieujarzmionej rzeki" – za bogatą treść krajoznawczą, wysoki poziom artystyczny i kształtowanie ekologicznej postawy czytelnika na VII Ogólnopolskim Przeglądzie Książki Krajoznawczo-Turystycznej, towarzyszącym Międzynarodowemu Salonowi Turystycznemu Tour-Salon, Poznań (dla Sport i Turystyka/Muza)
1998 – Nominacja do nagrody Edukacja '98 w kategorii Albumy za "Tętno pierwotnej puszczy" na V Targach Książki Szkolnej, Warszawa (dla Sport i Turystyka/Muza)
1999 – Wyróżnienie za znakomity materiał filmowy filmu "Żyjąca Europa" cz. III "Wody śródlądowe" na XXII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych, Missoula, Montana, USA (dla Green Umbrella Ltd.)
2000 – Dyplom za wybitne osiągnięcia twórcze w dziedzinie fotografii przyrodniczej przyznany przez Zarządu Główny Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego – Komisję Fotografii Krajoznawczej, Białowieża (dla Jana Walencika)
2002 – Nagroda za przedstawienie związku pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem w filmie "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" na XII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych, Albert, Francja (dla Jana Walencika)
2002 – 4 nominacje filmu "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" do nagród: za najlepszy scenariusz, za najlepszy montaż, za poznanie i ochronę świata zwierząt, za poznanie i ochronę fauny europejskiej na XII Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych, Albert, Francja (dla Jana Walencika)
2002 – Nagroda specjalna za najlepsze zdjęcia dla filmu "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" na II Międzynarodowym Festiwal Filmów Przyrodniczych im. Braci Wagów, Wizna (dla Jana Walencika)
2002 – Wyróżnienie za przedstawienie zachowań zwierzęcych w filmie "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" na XXV Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych, Missoula, Montana, USA (dla Green Umbrella Ltd.)
2003 – Nagroda Przyroda i Ludzie za film "Tajemnice przyrody. Powrót bobra" na Japońskim Festiwalu Filmów Przyrodniczych '03, Toyama, Japonia (dla Green Umbrella Ltd.)
2005 – Nagroda Zielonego Liścia w uznaniu zasług na rzecz ekorozwoju Zielonych Płuc Polski, Białowieża (dla Bożeny i Jana Walencików)
2008 – Główna Nagroda za czołówkę do serii TVP 1 "Saga prastarej puszczy" w Konkursie Telewizji Polskiej (ex aequo z "Alfabetem polskiego performance'u" dla TVP Kultura) na najlepsze czołówki (dla Bożeny i Jana Walencików)
2011 – Grand Prix – nagroda Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej za film "Saga prastarej puszczy" cz. V "Opowieść o żuku. Potęga karła" na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego, Łódź (dla Bożeny i Jana Walencików)
2011 – Srebrna Magnolia dla dokumentu przyrodniczego za film "Saga prastarej puszczy" cz. X "Opowieść o rysiu. Wbrew naturze" na XVI Festiwalu Telewizyjnym, Szanghaj, Chiny (dla Bożeny i Jana Walencików)
2011 – Tytuły Zasłużonych dla Powiatu Hajnowskiego za szczególne zasługi na rzecz promocji, przyznane przez Radę Powiatu Hajnowskiego, Hajnówka (dla Bożeny i Jana Walencików)
2015 – Nagroda specjalna organizatorów festiwalu za znaczący wkład w rozwój polskiej fotografii i filmu przyrodniczego na VIII Międzynarodowym Festiwalu Fotografii i Filmu Przyrodniczego Sztuka Natury, Toruń
Emil Zegadłowicz w swoim mieszkaniu, Gorzeń Górny, woj. krakowskie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Poeta, prozaik, tłumacz, jeden z twórców polskiego ekspresjonizmu. Przez niemal pięćdziesiąt lat swojej kariery literackiej wydał ponad czterdzieści tomów poezji, sześć powieści, a także osiem dramatów scenicznych.
Był synem nauczyciela Tytusa Zygadłowicza i Elżbiety Kaiszarówny. Dorastał w Gorzeniu Górnym nieopodal Wadowic, gdzie mieścił się dworek letniskowy jego ojca: dziś mieści się w nim muzeum Emila Zegadłowicza. Do gimnazjum uczęszczał w Wadowicach. Następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim: studiował tam polonistykę, germanistykę i historię sztuki. W tamtym okresie wyjeżdżał do Drezna i Wiednia. Od 1915 roku jego żoną była Maria Kurowska. Mieli dwie córki: Halszkę i Atessę.
Debiutował w 1908 roku, jego wczesne teksty przypadają więc na schyłek Młodej Polski. W 1917 roku związał się z poznańską grupą ekspresjonistów Zdrój. W latach 1919-1921 pracował w Ministerstwie Kultury i Sztuki jako referent, a następnie kierownik Wydziału Literatury. Po epizodzie warszawskim powrócił do Gorzenia i brał aktywny udział w życiu literackim. W 1921 roku wszedł do zespołu redakcyjnego „Ponowy”, czasopisma literackiego o orientacji antyfuturystycznej i przeciwnej Skamandrowi, którego twórczynią była Róża Czekańska-Heymanowa.
W tym samym roku zainicjował powstanie grupy poetyckiej Czartak (słowo to oznacza w dialekcie lepiankę czy strażnicę). Jej orientacja była ludowa (ze szczególnym uwzględnieniem ludowości beskidzkiej), antyurbanistyczna, antyindustrialna. Towarzysząca jej postawa mistycyzmu religijnego przejawiała się franciszkańską miłością do przyrody. Zegadłowicz był też jednym z inicjatorów almanachu „Czartak” stworzonego przez grupę, którego trzy numery ukazały się w 1922, 1925 i 1928 roku, a z którym współpracowali m.in. Bolesław Leśmian, Zofia Kossak-Szczucka i Stanisław Ignacy Witkiewicz. Twórcy związani z „Ponową” i „Czartakiem” pozostawali w wyraźnej opozycji do ruchów awangardowych, a ich antymodernizacyjna postawa przyjmowała czasem postać obsesyjnego lęku przed nowoczesnością.
W 1923 roku ukazały się "Powsinogi beskidzkie", napisany stylizowaną gwarą tom ballad, ukazujący świat ludowych wierzeń, który zaludniają postacie snycerzy czy świątkarzy. To zresztą jedno z najżywszych w pamięci potomnych tekstów autora, wielokrotnie wystawiany w teatrze (pierwszy raz w warszawskiej Placówce Żywego Słowa w 1929 roku, później m.in. w Tarnowie w 1974 roku, w Lublinie w 1978, w Rzeszowie w 1983, wreszcie – w czeskim Cieszynie w 2015 roku, gdzie inscenizacji podjął się Bogdan Kokotek).
Ojczysty Beskid staje się w balladach Zegadłowicza przestrzenią wyjątkową, centrum świata, w którym ujawnia się genius loci. Nauka powsinogów głosi, że istotą ludzkiej egzystencji jest oczekiwanie na nadejście Królestwa Bożego na ziemi, które zaistnieć może dzięki miłosierdziu. O swoim umiłowaniu wsi Zegadłowicz pisał:
Poezja moja wyrosła na tle gór, jasna po stronie słonecznej, mroczna po stronie cienistej. Naukę poetyki pobierałem od pasterzy, z którymi miałem szczęście paść krowy w dzieciństwie (...), przewiny moje były i są zawsze te same: ukochanie swobody, ekstatyczne wsłuchiwanie się w mowę ziemi i nieba i miłość biedoty bytowania człowieczego.
Mieszkajac daleko od głównych ośrodków kulturalnych Zegadłowicz zarabiał, mimo uznania, bardzo mało, dlatego w 1927 roku zdecydował się na przeprowadzkę do Poznania. Od 1928 roku pracował jako redaktor naczelny katolickiego czasopisma kulturalno-społecznego „Tęcza”, współtworzył również poznański kabaret Ździebko, którego hasło brzmiało "Precz z powagą, chodźmy nago, nie bójmy się słońca ni śmiechu". Krytyczny wobec Endecji i satyrycznie przyglądający się mieszkańcom Poznania kabaret przetrwał jedynie dwa lata. Zegadłowicz został kierownikiem literackim Teatru Polskiego, był też doradcą Księgarni Św. Wojciecha – jej nakładem ukazywały się w latach dwudziestych jego książki. W 1931 roku opublikował w "Dwutygodniku Literackim" skandalizujący "List pasterski", datowany na "8 grudnia w klechistanie". Poddawał w nim radykalnej krytyce sposób, w jaki kler postępuje z dziedzictwem Ewangelii. Co oczywiste, w ten sposób zakończyła się jego współpraca z czasopismami katolickimi. W 1932 roku wrócił do Gorzenia. Pracował w Katowicach w teatrze i konserwatorium, gdzie wykładał historię sztuki. Od 1936 roku współpracował z "Dziennikiem Popularnym".
W 1930 roku Zegadłowicz został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, zaś w roku 1935 – Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury. W 1933 roku otrzymał honorowe obywatelstwo Wadowic, które zostało mu jednak odebrane w 1936 roku, po publikacji powieści"Zmory", przedstawiającej Wadowice (w tekście występujące jako Wołkowice) w czasach sprzed I Wojny Światowej.
"Zmory", być może najbardziej znany z utworów Zegadłowicza, rozwijajacy wątki z jego poprzednich, inspirowanych własną biografią książek, "Godzina przed jutrznią"(1927),"Spod młyńskich kamieni" (1928) i "Cień nad falami"(1929), wzbudził po publikacji duże protesty i doczekał się protestów, zwłaszcza ze strony krytyków prawicowych. Kontrowersje wzbudziły odważne sceny erotyczne (krakowska prokuratura skonfiskowała nawet drugie wydanie książki), a także sposób przedstawienia systemu szkolnego w przedwojennej Polsce. Co gorsza – i co doprowadziło do odebrania autorowi przez radę miasta Wadowice wszelkich honorów – bezlitośnie rozprawiał się z panującymi na prowincji bigoterią i kołtuństwem.
"Zmory" doczekały się ekranizacji w postaci filmu Wojciecha Marczewskiego z 1978 roku. Nie było to zadanie łatwe: jest to powieść – jak mówił sam Marczewski - "rozbuchana", pełna wątków pobocznych. Scenariusz napisał Pavel Hajny. Film otrzymał Nagrodę Główną Jury na festiwalu w Gdyni w 1979 roku i przywróciły utwór Zegadłowicza pamięci czytelników. Przy okazji wydania DVD z filmem w 2005 roku, Dominika Wernikowska pisała:
"Nakręcona w 1978 roku opowieść o dojrzewaniu, bolesnym wkraczaniu w dorosłość jest jednocześnie protestem przeciwko tłamszeniu wszelkich przejawów niezależności przez systemy totalitarne. Oczami bohatera filmu oglądamy metody wychowawcze praktykowane przez sadystycznych nauczycieli w cesarskim gimnazjum. Pogardliwe traktowanie uczniów nazywanych tu "bydłem", kary fizyczne, stosowanie jednakowej miary dla wszystkich sprawiają, że tych kilka lat spędzonych w takim miejscu stanie się dla Mikołaja Srebrnego twardą szkołą życia." (Filmweb, 30.05.1986)
Również dopiero w latach osiemdziesiątych można było ponownie czytać lewicowe"Motory"(1937), powieść głośną w dwudziestoleciu, którą sam autor określał jako "Rzecz [...] okropną, szargającą wszystkie świętości, bezczelną i pornograficzną...". "Pornograficzności" dodawały jeszcze śmiałe ilustracje autorstwa Stefana Żechowskiego.
Film Marczewskiego nie był pierwszą ekranizacją twórczości Zegadłowicza – w 1953 roku Erwin Axer zrealizował w Teatrze Współczesnym jego nieukończony dramat polityczny, rozgrywający się w przededniu wojny "Domek z kart". W rolach głównych wystąpiły Hanka Bielicka i Danuta Szaflarska, a przedstawienie zostało następnie przeniesione na szklany ekran.
Emil Zegadłowicz zmarł w Sosnowcu w 1941 roku. Został pochowany na cmentarzu parafii świętego Tomasza, znajdującej się dziś w granicach Będzina. Po jego śmierci majątek – przede wszystkim bibliotekę i ogromną kolekcję sztuki ludowej – skonfiskowali Niemcy.
Wedle biografa George'a Weidela, poezje zmagającego się ze swoją wiarą, często antyklerykalnego i skandalizującego poety, wysoce cenił najsłynniejszy mieszkaniec Wadowic – Karol Wojtyła.
Poezja
Drogą życia, 1908;
Nad rzeką, 1910;
Powrót, 1911;
Imagines, 1918;
Odejście Ralfa Moora, 1919;
Ballady, 1920;
U dnia, którego nie znam, stoję bram: poema symfoniczne, 1921;
Powsinogi beskidzkie, 1923;
Kolędziołki beskidzkie, 1923;
Przyjdź królestwo Twoje, 1923;
Zielone Święta: poezje i medytacje, 1923;
Wielka nowina w Beskidzie, 1923;
Kantyczka rosista, 1924;
Gody pasterskie w beskidzie: ,,Wielskiej Nowiny" część wtóra, 1925;
Krąg, 1926;
Dom jałowcowy: poezje 1920-1926, 1927;
Siedem pieśni zgrzebnych o Janie Kasprowiczu, 1927;
Dziewanny: poemat, 1927;
Dziewanny, księga 2-ga : Zmysły, 1927;
Rezurekcje, 1927;
Ballada o świątkarzu, 1928;
Flora, Caritas, Sofia: posągi i poezje, 1928;
Widma wskazówek: elegie, 1928;
Do Jana Kuglina w Poznaniu ul. Sew. Mielżyńskiego 24, 1929;
Dziesięć ballad o powsinogach beskidzkich, 1929;
Głośniki płonące, 1929;
Zegar słoneczny w chińskim ogrodzie, 1929;
Chleb i wino, 1930;
Duma o obronie Sigetu, 1932;
Pieśń o Śląsku, 1933;
Światła w okopach, 1933;
Podsłuchy, 1933;
Czarny dzień, 1935.
Proza
Seria Żywot Mikołaja Srebrempisanego
Godzina przed jutrznią, 1927;
Z pod młyńskich kamieni, 1928;
Cień nad falami, 1929;
Zmory, 1935;
Motory (dwa tomy), 1938;
Martwe morze. Pamiętnik Jana w Oleju Zydla, 1939.
Dramat
Lampka oliwna: tragedia w trzech aktach, 1924;
Noc świętego Jana Ewangelisty: misterium balladowe, 1924;
Nawiedzeni: misterium balladowe w trzech aktach, 1924;
Głaz graniczny, 1925;
Gdy się Chrystus rodzi...: widowisko jasełkowe w 4 obrazach z interludiami kukłowymi, 1930;
Kazimierz Wyka, Kraków, 1972, fot: Aleksander Jałosiński/FORUM
Historyk i krytyk literatury, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Urodził się 19 marca 1910 roku w Krzeszowicach, zmarł 19 stycznia 1975 roku w Krakowie.
Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1928-1932. W 1933 roku wyjechał na stypendium naukowe do Belgii i Francji, a po powrocie objął na uczelni asystenturę – w 1937 roku obronił pracę doktorską pod tytułem "Studia nad programem Młodej Polski". Publikował w tym czasie m.in. w "Gazecie Polskiej", "Tygodniku Ilustrowanym", "Pionie", "Marchołcie" (teksty te, przede wszystkim recenzje, zostały zebrane i opublikowane w tomie "Stara szuflada" w 1967 roku). W czasie wojny przebywał w Krzeszowicach, współpracował z podziemną organizacją katolicką Unia. W tym okresie powstawały szkice wydane później pod zbiorczym tytułem "Życie na niby" (1957).
"(...) rzeczywiste życie Generalnego Gubernatorstwa, panujący w nim ucisk gospodarczy i ekonomiczny, nasilona propaganda niemieckich sukcesów wojennych – wszystko to zostało uznane za sferę życia na niby. Życie natomiast prawdziwe schroniło się gdzie indziej, w podziemie polityczne, w tajną prasę, w coraz to obficiej rozkwitające funkcje konspiracyjnego szkolnictwa, wydawnictw, działalności kulturalnej. Życie oficjalne, prasa oficjalna były na niby. Na serio natomiast było tamte życie, utajone i zazdrośnie chronione przed wrogiem".("Życie na niby. Pamiętnik po klęsce", WL 1984, s. 102).
Temat ten kontynuował Wyka w "Dwóch jesieniach", w którym to szkicu przedstawiał jesienie 1939 i 1944 roku jako dwa przełomowe momenty dla kształtowania się polskiego ducha, tożsamości i losu. W 1946 roku wrócił do Krakowa i habilitował się na UJ. W latach 1945-1950 był redaktorem naczelnym "Twórczości". Współtworzył również Instytut Badań Literackich PAN, którego dyrektorem był w latach 1953-1970. W latach pięćdziesiątych prowadził legendarne seminarium historycznoliterackie, które stało się zalążkiem tzw. krakowskiej szkoły krytyki. Jej światopogląd naukowy wywodził się z marksizmu. W swoich poglądach Wyka daleki był jednak od doktrynerstwa. Odrzucał formalizm i nadmierną psychologizację na rzecz historyzmu i socjologizmu. Z krakowskiej szkoły krytyki wywodzili się m.in. Jan Błoński, Ludwik Flaszen i Konstanty Puzyna.
Kazimierz Wyka, 1963, Piwnica pod Baranami, Kraków, fot. Janusz Sobolewski/FORUM
"Nazwiska patronów są ewidentne – Cyprian Norwid i Stanisław Brzozowski. Dlaczego ci właśnie, a patronowali oni całemu pokoleniu 1910, nie podano dotąd wyczerpującej odpowiedzi. (...) Na Brzozowskim i na Norwidzie uczyliśmy się, czym jest literatura i czym może być krytyka"– pisał we wstępie do "Starej szuflady".
Wyce zawdzięczamy, między innymi, dzisiejsze rozumienie modernizmu polskiego. Sam skądinąd czerpał inspiracje m.in. z "Legendy Młodej Polski" Brzozowskiego. Uważał, że literatura wyrasta z doświadczenia i kształtuje je; że spaja narodową i społeczną tożsamość. Zdarzało mu się, zwłaszcza we wczesnym okresie, popadać w dogmatyzm, później jednak rewidował swoje przekonania, nie skupiając się już wyłącznie na "ideowym" przekazie analizowanych dzieł. Był zwolennikiem realizmu (cenił m.in. Prusa czy Marię Dąbrowską), przekonany, że powinno się dążyć do ukazania autentycznego doświadczenia. Bogactwo dzieł autora, którego poglądy zmieniały się na przestrzeni czasu sprawiają, że trudno jest zajać wobec nich jednoznaczne stanowisko. Wyka pozostawił po sobie imponujący dorobek krytyczny, historycznoliteracki i eseistyczny, ale także redakcyjny – pod jego pieczą ukazała się między innymi wielotomowa seria "Obraz literatury polskiej".
Wyka mówił o sobie, że ma szczęście należeć do niewielu w swoim pokoleniu ludzi, których nazwać można "zakorzenionymi".
"Jestem zakorzeniony geograficznie - mówił - oczywiście na prostym bardzo trójkącie: moje rodzinne miasteczko Krzeszowice, w którym spoczywa na cmentarzu generał Józef Chłopicki, a tuż obok moi rodzice; zakorzeniony w Krakowie, bo Kraków to całe moje życie, i w jakiś sposób' zakorzeniony w Warszawie (...) Sądzą, że całe moje życie poza ten trójkąt geograficzny już się oczywiście nie wychyli, bo na to już czasu nie staje"
Wybrana bibliografia:
Pogranicze powieści, Kraków 1948, 1974, 1989
Cyprian Norwid, poeta i sztukmistrz, Kraków 1948
Legenda i prawda "Wesela", Warszawa 1950
"Teka Stańczyka" na tle historii Galicji w latach 1849-1869, Wrocław 1951
Matejko i Słowacki, Warszawa 1953
O formie prawdziwej "Pana Tadeusza", Warszawa 1955
Szkice literackie i artystyczne, t. 1-2, Kraków 1956
Życie na niby. Szkice z lat 1939-1945, Warszawa 1957, 1959, 1985, 2010
Rzecz wyobraźni, Warszawa 1959, 1977
Modernizm polski, Kraków 1959, 1968
Duch poetów podsłuchane. Pastisze, Kraków 1959, 1962
Krzysztof Baczyński 1921-1944, Kraków 1961
Makowski, Kraków 1963, 1973
Podróż do krainy nieprawdopodobieństwa, Kraków 1964
Łowy na kryteria, Warszawa 1965
Stara szuflada, Kraków 1967, 2000
Norwid w Krakowie, Kraków 1967
Aleksander Fredro, Warszawa 1968, 1986
O potrzebie historii literatury. Szkice polonistyczne z lat 1944-1967, Warszawa 1969
Wędrówki po tematach, t. 1-3, Kraków 1971
Thanatos i Polska, czyli o Jacku Malczewskim, Kraków 1971
Pokolenia literackie, Kraków 1977, 1989
Młoda Polska, t. 1-2, Kraków 1977, 1987
Różewicz parokrotnie, Warszawa 1977
Nowe i dawne wędrówki po tematach, Warszawa 1978
Opowiadania, Kraków 1978
Reymont, czyli Ucieczka do życia, Warszawa 1979
Odeszli, Warszawa 1983
List do Jana Bugaja. Droga do Baczyńskiego, Warszawa 1986
Okładka i Ilustrację z książki "Spacer", autor: Katarzyna Bogucka, wydawnictwo: Tako, 2017.Książka Spacer to opowieść o dorastaniu i starzeniu się.Kiedy kończy się pierwsze, a zaczyna drugie? Czy jest coś pomiędzy? Spacer daje możliwość poszukania odpowiedzi na te i wiele innych pytań.
Krzysztof Środa, fot. Łukasz Ostalski/Reporter/East News
Pisarz, tłumacz, historyk filozofii. Laureat Nagrody Literackiej Gdynia. Urodził się w 1959 roku.
Pracował w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, gdzie obronił pracę doktorską o fenomenologii Edmunda Husserla, która pozostaje ważnym punktem odniesienia w jego literackiej twórczości. Publikował m.in. w "Przeglądzie Filozoficznym", "Przeglądzie Filozoficzno-Literackim" i "Toposie". Przetłumaczył kilkanaście dzieł filozoficznych, a także książek dotyczących spekulacji giełdowej.
Zadebiutował w 2003 roku książką eseistyczno-podróżniczą "Niejasna sytuacja na kontynencie. Prywatny przewodnik po różnych stronach świata". Książką, którą – jak wspominał autor – zaczynał w nastroju beztroskim. W wyniku spotkania z pewnym biznesmenem z Suwałk, postanowił wybrać się w drogę na Kaukaz, i spisać coś w rodzaju dziennika podróży.
"Dopiero potem, kiedy się okazało, że nie jest łatwo ot tak sobie wybrać się w daleką podróż, wszystko zaczęło się komplikować. Całe przedsięwzięcie stało się poważne – może nie śmiertelnie, ale na pewno poważniejsze, niżbym chciał. Nie wiem, czy udało mi się to ukryć. Wciąż jednak sądzę, że napisałem książkę o podróży"
Wydany w 2006 roku "Projekt handlu kabardyńskimi końmi" to już nie dziennik marzeń o wyprawie, ale opowieść o realnej podróży na Kaukaz. Podróży, której namacalnym efektem ma być sprowadzenie do Polski pewnej szczególnie wytrzymałej rasy koni, ale która staje się pretekstem do snucia wielowątkowej opowieści o zetknięciu z tajemną krainą, a także o rozczarowaniu wynikającym z konfrontacji wyobrażenia z rzeczywistością. Marek Bieńczyk pisał:"Tę książkę, wyobrażam sobie, mogliby pisać Tomek Sawyer z Huckleberrym Finnem, tyle że już po fakultecie, zapewne filozoficznym." Książka zdobyła w 2007 roku Nagrodę Literacką Gdynia w kategorii eseistyki.
Nie do końca usatysfakcjonowany podróżą na północny Kaukaz, pod wpływem tekstów pisanych przez Ryszarda Kapuścińskiego, i po części w wyniku własnych dociekań filozoficznych , Środa wybrał się na południe, do Armenii.
"To trochę przypadek, że trafiłem do Armenii – mówił w rozmowie z Zofią Król. - Ale to mi odpowiada, bo nie jest za daleko. Kaukaz nie jest światem zupełnie obcym, składa się z rzeczy mi bliskich – orient, komunizm, trochę chrześcijaństwa, trochę islamu, trochę pięknego krajobrazu, trochę śródziemnomorskiej kuchni i tradycji picia wina. A tam, gdzie dojrzewają winogrona, od razu jest związek – faktyczny, historyczny czy kulinarny – z Grecją. Trudno byłoby mi znaleźć inne miejsce, gdzie tak wiele rzeczy mnie ciekawi i tak wiele rzeczy byłbym w stanie zrozumieć. Gdzie czułbym się jak w innym kraju, a jednocześnie trochę jakby u siebie" ("Dwutygodnik” nr 95, 11/2012).
Ta podróż zaowocowała trzecią książką, wydaną w 2012 roku pod tytułem"Podróże do Armenii i innych krajów z uwzględnieniem najbardziej interesujących obserwacji przyrodniczych". Tak naprawdę jednak, jak twierdzi autor, jej tematem nie jest miejsce, ale ludzie – trzej napotkani po drodze mężczyźni – a opowiadane wydarzenia mogłyby się wydarzyć gdziekolwiek. Środa pisze o chęci podważenia koncepcji "podróżowania dla podróżowania", wedle której należy pojechać gdzieś, a potem gdzie indziej i jeszcze dalej, by, w konsekwencji, "zobaczyć wszystko".
O kolejnej książce Środy, "Las nie uprzedza", poświęconej Czeczenii i Maroku, pisała Zofia Król:
"Konstrukcja tej książki jest podobna do poprzednich – drobne zdarzenia, zapamiętane kadry, dziwaczne interesy z poznanymi przypadkiem ludźmi, wszystko splata się we właściwą dla Krzysztofa Środy próbę zrozumienia świata poprzez zadawanie pytań o jego z pozoru nieważne elementy i tropienie powiązań między nimi. Tak Czeczenia – przedmiot dramatycznych opowieści poznanego na dworcu Isłama i pomieszanej ze strachem tęsknoty jego rozmówcy – okazuje się tajemniczo powiązana z Marokiem, gdzie autor podróżuje sześciokrotnie, dopisując do książki po pół strony dziennie w kawiarni pod murem targowiska. Środa poczytuje też fragmenty „Podróży” Jana Potockiego i niektóre daty z życia hrabiego okazują się zaskakująco zbieżne z jego własnymi. Nie ma to jednak nic wspólnego z naiwnym oswajaniem, porządkowaniem kolei losu. Rozpoznawane sieci zależności mają u Środy funkcję bardzo konkretną i niebagatelną, stosowaną świadomie – przesuwają analizę o poziom dalej, pozwalają odnaleźć nowe tory myślenia o tym, co się w podróży, i w świecie, napotyka" ("Dwutygodnik", nr 192, 08/2016).
Bibliografia:
"Niejasna sytuacja na kontynencie. Prywatny przewodnik po różnych stronach świata" (Świat Literacki, Izabelin 2003)
"Projekt handlu kabardyńskimi końmi" (Świat Literacki, Izabelin 2006)
"Podróże do Armenii i innych krajów z uwzględnieniem najbardziej interesujących obserwacji przyrodniczych" (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012)
Pisarka, dziennikarka. Absolwentka stosunków międzykulturowych na Wydziale Orientalistyki i kulturoznawstwa na Wydziale Polonistyki UW. Urodziła się 14 września 1981 roku.
Zadebiutowała w 2004 roku powieścią "Paris London Dachau", która ukazała się w słynnym wydawnictwie Pawła Dunina Wąsowicza Lampa i Iskra Boża. Był to czas popularnych debiutów, również pochodzących ze "stajni" Dunina Doroty Masłowskiej i Jakuba Żulczyka, a także bliskiego im Mirosława Nahacza. "Paris London Dachau" była na tym tle książką najbardziej "dziewczyńską", książką o miłości i porzuceniu, które zostają przefiltrowane przez całą feerie skojarzeń i zapożyczeń z literatury, muzyki, popkultury. Z perspektywy czasu pisze o niej Agata Pyzik:
"Debiut Drotkiewicz może dziś wprawiać w lekkie zakłopotanie, sprawiać wrażenie butikowo-fajnego. Trzeba jednak przyznać, że perfekcyjnie odkrywa sposób bycia, żargon i zwyczaje godowe subkultury snobujących się, przeintelektualizowanych studentów kierunków humanistycznych. "Paris, London, Dachau" lekko na wyrost można by nazwać "Życiem towarzyskim i uczuciowym" hipsterów połowy lat dwutysięcznych. Jest też uroczą, chwilami przejmującą kroniką kobiecego dojrzewania, głodu emancypacji, feminizmu, uniezależniania się od mężczyzn. Ponieważ, o czym dotąd nie wspomniałam, literatura banalistyczna jest jednocześnie inherentnie seksistowska, a kobiece doświadczenie rzadko dochodzi w niej do głosu, to trzeba docenić Drotkiewicz, która taki portret stworzyła. Pozostała konsekwentną kronikarką pewnej grupy społecznej w Warszawie" ("Dwutygodnik", nr 196, 10/2016).
W 2006 roku ukazała się kolejna powieść autorki "Dla mnie to samo", równie pełna cytatów i odniesień, choć tym razem więcej tu Simone De Beauvoir niż piosenek Kultu, więcej Elfriede Jelinek niż "Seksu w wielkim mieście".
"Drotkiewicz, rozliczając się ze swoimi pisarskimi autorytetami, pokazuje zarazem świat zdeformowanych uczuć. W powietrzu krąży zło, które ludzie sobie wyrządzają i przekazują dalej. Ta rzeczywistość jest ciemna, lepi się od brudu, pełno w niej niespełnionych pragnień miłości, ciepła i zrozumienia. Oraz potrzeby pobudzenia intelektualnego"– pisał Piotr Kubiński ("Gazeta Wyborcza", 04.12.2006).
W 2006 roku ukazał się również pierwszy zbiór wywiadów, przeprowadzonych przez Drotkiewicz i Annę Dziewit, pod tytułem "Głośniej! Rozmowy z pisarkami". Autorki przyjęły w kompozycji "klucz feministyczny", chcąc dać kobietom głos i dzięki temu podejmować tematy zazwyczaj przemilczane, często niewygodne. Rozmówczyniami były m.in. tak ważne na literackiej scenie kobiety jak Dubravka Ugresić, Ewa Kuryluk, Marlene Streeruwitz, Grażyna Plebanek czy Dorota Masłowska. Z trzynastoma mężczyznami – już nie tylko pisarzami (Żulczyk, Houellebecq), ale i politykami (Stefan Meller) czy aktorami (Andrzej Chyra) rozmawiał duet Drotkiewicz-Dziewit w książce "Teoria trutnia i inne", wydanej w 2009 roku.
W tym samym roku ukazała się kolejna powieść Agnieszki Drotkiewicz pod tytułem "Teraz". Została ona bardzo dobrze przyjęta przez krytyków (i nominowana do Paszportów Polityki), którzy docenili literacką drogę coraz dojrzalszej, choć przecież wciąż bardzo młodej pisarki, która twórczo rozwija w tej powieści swoje ulubione techniki kolażu i bricolage'u. Drotkiewicz diagnozuje w niej syndrom "try harder", nieustanną potrzebę dyscyplinowania ciała i umysłu, ale też współczesną kulturę konsumpcji i pracoholizmu.
"Drotkiewicz pisze żywym, soczystym językiem, dalekim od neutralności, wiarygodnym. Mężczyźni często nie znają języków, w jakich kobiety piszą takie książki. (…) Proza Drotkiewicz jest zdystansowana i ironiczna (Karolina pisze wystąpienie na konferencję "Dlaczego kochamy fabuły?"), momentami jak blog, kolażowa, autotematyczna, z odnotowywaniem lektur i cytatów. Pisana z poczuciem, że w życiu bywają sceny żywcem wyjęte z wiele razy oglądanych filmów" - pisała Joanna Roszak ("Dwutygodnik", 04/2009).
W sezonie 2009/2010 Drotkiewicz była kuratorką cyklu spotkań w warszawskim Teatrze Dramatycznym, których owocem stał się zbiór tekstów ich uczestniczek pod tytułem "Daleko od Wichrowych Wzgórz" (2010). W 2011 roku Drotkiewicz opublikowała kolejny zbiór rozmów - "Jeszcze dzisiaj nie usiadłam". Dziesięciu różnym osobom – Tessie Capponi-Borawskiej, Rochowi Sulimie, Sylwii Chutnik, Dorocie Masłowskiej – zadała autorka pozornie proste pytanie "jak żyć?". Po raz kolejny udowodniła, że jest uważną słuchaczką, która nie przestaje się dziwić ani dążyć do pogłębionej refleksji. W tej samej serii ukazała się jeszcze książka o przygodzie pod tytułęm "Piano rysuje sufit" (2015), w której rozmawiała m.in. z Kasprem Bajonem, Wojciechem Modestem Amaro, Agnieszką Wolny-Hamkało i Mikołajem Zalasińskim.
W 2014 roku ukazała się powieść Agnieszki Drotkiewicz pod tytułem "Nieszpory", rozpisana na cztery głosy, kontemplacyjna w tonie opowieść, w której podejmuje autorka kilka ważnych dla współczesnej kultury, choć i uniwersalnych wątków – pisze o odczłowieczającej pracy i wypaleniu, o zwierzęcej stronie ludzkiej natury (i opozycji człowiek – zwierzę), wreszcie – po prostu o poszukiwaniu szczęścia.
"Autorka razem z bohaterami szuka drogi odczucia – choćby przez chwilę – radości, spełnienia, szczęścia. Prowadzić do tego może podróż, ceremoniał (sceny kolacji sederowej i przedstawienia teatralnego), rozmowa, która pozwala nauczyć się na nowo języka, poznać na nowo zmysłowe piękno alfabetu litera po literze, poczucie humoru, której jest wyrazem godności człowieka; a także przeżycie piękna, które może być oczyszczające i budujące zarazem. Tym także są Nieszpory – hołdem złożonym harmonii zawartej w pięknie. Ten hołd obecny jest w warstwie treściowej, ale i w formie – dźwięk poszczególnych fragmentów tworzy melodię, powtórzenia imion, czy pewnych słów nadają rytm tej prozie. Brzmi w niej muzyka, i prześwieca przez nią malarstwo – martwa natura na targu, scena rodzajowa na basenie, assamblaż pracowni artysty" - pisała Zofia Khan (www.instytutksiazki.pl)
Bibliografia:
Powieści:
Paris London Dachau, Warszawa: Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża, 2004
Dla mnie to samo, Warszawa: Wydawnictwo Lampa i Iskra Boża, 2006
Teraz, Warszawa: W.A.B., 2009
Nieszpory, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2014
Zbiory rozmów:
Głośniej! Rozmowy z pisarkami, Warszawa: Twój Styl, 2006
Teoria trutnia i inne (z Anną Dziewit), Wołowiec: Czarne, 2009
Jeszcze dzisiaj nie usiadłam, Wołowiec: Czarne, 2011
Dusza światowa (rozmowa z Dorotą Masłowską), Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2013
Pisarz, poeta, krytyk literacki i filmowy, zapalony szachista. Jego powieść "Pałuba", rozgrywająca się jednocześnie w warstwie zdarzeń i refleksji o zdarzeniach, antycypowała myśl Zygmunta Freuda. Urodził się 23 stycznia 1873 roku w Błażkowej, zmarł 2 listopada 1944 roku w Żyrardowie.
Pochodził z zubożałej rodziny szlacheckiej. Urodził się w Błażkowej na Podkarpaciu, w folwarku Jasiony, który to majątek stanie się jedną ze scenerii powieści Irzykowskiego "Pałuba". Pierwsze, niezachowane wprawki literackie pochodzą z czasów gimnazjum, do którego uczęszczał w Brzeżanach. W 1887 roku wraz z matką przeprowadził się do Lwowa. Przezywany przez kolegów "filozofem", zaczął się wtedy poważnie zastanawiać nad karierą literata. W 1889 roku zdał maturę i rozpoczął studia germanistyczne na Wydziale Filozoficznym C.K. Uniwersytetu im. Cesarza Franciszka we Lwowie. W 1891 roku rozpoczął pisanie dziennika, który prowadzić będzie, z przerwami, właściwie do końca życia. Wtedy też zaangażował się w prowadzone w ramach Czytelni Akademickiej koło szachowe.
Szachy były jedną z największych pasji Irzykowskiego – na szachownicy rozgrywa się jego wczesny, oryginalny dramat "Zwycięstwo", w którym zdarzenia uporządkowane są w oparciu o partię rozegraną na turnieju w Hastings w 1895 roku (1897), poświęcił mu także esej "Futuryzm a szachy" z 1921 roku.
Studiów nie udało mu się ukończyć z powodu trudnej sytuacji finansowej, uzyskał jedynie absolutorium. Przez kilka lat uczył niemieckiego w szkole (było to dla niego trudne przez wzgląd na uporczywe jąkanie), rozpoczął też pracę dziennikarską. W 1908 roku przeprowadził się do Krakowa, gdzie pracował w Cesarsko-Królewskim Biurze Korespondencyjnym oraz w redakcji dziennika "Nowa Reforma". Do Warszawy przyjechał po I wojnie światowej, zatrudnił się w Sejmie jako kierownik biura stenograficzno-sprawozdawczego. W dyskusji na temat spuścizny Irzykowskiego mówił w "Kulturze Liberalnej" Mateusz Chmurski:
"Jeśli chodzi o recepcję Irzykowskiego, dla mnie bardziej niż znamienny jest czysto biograficzny fakt. Nie wiem, czy państwo pamiętają, jaki był zawód bohatera naszej rozmowy – ten zawód, z którego żył przez bite dwadzieścia lat. Otóż Irzykowski był stenografistą. Pracował w sejmie galicyjskim, potem w sejmie II Rzeczpospolitej, zresztą za dość marne pieniądze. Nie było jednak mowy, żeby żył z literatury. Ta perspektywa pojawiła się dopiero w późnych latach 20. oraz w latach 30. wraz z powstaniem Polskiej Akademii Literatury" (Kultura Liberalna, nr 358, 46/2015).
Choć więc Irzykowski nie żył z literatury, współpracował z wieloma czasopismami o różnorodnym charakterze i faworyzującymi odmienne frakcje polityczne, takimi jak "Skamander", "Wiadomości Literackie", "Robotnik". Współredagował "Europę", prowadził dział teatralny w "Roczniku Literackim", pisywał w "Pionie" i "Prosto z Mostu", udzielał się także w Polskim Radiu. W 1933 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Ignacego Mościckiego za "zasługi na polu krytyki literackiej i literatury". Kiedy wybuchła wojna, mieszkał na Kolonii Staszica, która została zbombardowana – jego mieszkanie spłonęło doszczętnie wraz z gromadzoną przez lata biblioteką. W czasie powstania warszawskiego został ranny w nogę i umieszczony najpierw w szpitalu w Milanówku, później – w Żyrardowie, gdzie zmarł w wyniku zakażenia i osłabienia organizmu w listopadzie 1944 roku.
W swojej twórczości Irzykowski silnie wiązał twórczość i krytykę literacką, które były dla niego przenikającymi się rzeczywistościami, częściami jednego procesu tworzenia i poznania. Swoją pierwszą powieść "Pałuba" (na którą składało się także opowiadanie "Sny Marii Dunin", 1903) określał "powieścią z przypisami", w której znajdują się jednocześnie:
"1) fakta; 2) zdania, teorie, jakie o tych faktach mają działające osoby; 3) dialektyka samych faktów, tj. różne inne możliwe sposoby pojmowania ich, których osoby działające nie uwzględniły, tudzież wnioski stąd wysnute; 4) co ja, jako autor, sądzę o każdym z poprzednich trzech punktów; 5) tło moich zapatrywań filozoficznych i estetycznych, bez którego nie można zrozumieć "Pałuby" tak, jak chcę, żeby ją zrozumiano"(Pałuba, 1976, s. 415).
W sensie formalnym oznacza to, że na książkę składały się powieść i opowiadanie, a także ich metaliterackie opracowanie: "Uwagi do Pałuby", "Wyjaśnienie Snów Marii Dunin i ich związek z Pałubą", "Szaniec Pałuby". Powieść, rozgrywająca się jednocześnie w warstwie zdarzeń i refleksji o zdarzeniach, zawierając analizy procesów poznawczych człowieka, roli nieświadomości i marzeń sennych, antycypowała myśl Zygmunta Freuda.
W 1906 roku ukazały się "Nowele", z których część utrzymana jest w mrocznym, gotyckim klimacie utworów E.T.A. Hoffmana czy Edgara Allana Poe. Utwory o charakterze fantastycznym znalazły się także w zbiorze "Spod ciemnej gwiazdy"(1922). Fantastyka leżała zresztą również w kręgu szerokich zainteresowań krytycznoliterackich autora "Pałuby", był on m.in. wielbicielem twórczości Stefana Grabińskiego nazywanego czasem "polskim Lovecraftem". O roli fantastyki w literaturze nowoczesnej Irzykowski pisze:
"Przerzucała (wyobraźnia ludzka – przyp. red.) cud baśniowy w zamierzchłą przeszłość - wyobraźnia nowoczesna przerzuca go w przyszłość jako naznaczone zadanie. (…) człowiek czuje potrzebę antycypowania cudu, chociażby w surogacie literackim, zanim sam cud ziści" ("Pamiętnik Literacki", nr 26/1925).
Istotnym wątkiem w filozoficznej myśli Irzykowskiego była dyskusja ze współczesnymi mu intelektualistami: Tadeuszem Boyem-Żeleńskim, któremu poświęcił pamflet "Beniaminek. Rzecz o Boyu-Żeleńskim" (1933), Stanisławem Ignacym Witkiewiczem, z którego teorią Czystej Formy polemizował w "Walce o treść"(1929) i Stanisławem Brzozowskim, którego pism był wnikliwym krytykiem. W 1908 roku Irzykowski napisał wraz z Osapem Ortwinem broszurę "Lemiesz i szpada przed sądem publicznym", w której wyraźnie opowiedzieli się po stronie Brzozowskiego, oskarżanego o współpracę z carską ochraną. Brzozowski zadedykował mu esej "Współczesna powieść polska", relacja między dwoma myślicielami była jednak skomplikowana:
"Trzeba wyobrazić sobie całą sytuację: Irzykowski przez całe życie marzył, podkreślam marzył, aby zyskać czytelnika i mieć wpływ na polskie umysły. A tu nagle przychodzi młodszy od niego o pięć lat Brzozowski, który z dnia na dzień staje się trybunem ludu i prowadzi za sobą rzesze młodzieży, nie do końca zresztą rozumiejące to, co Brzozowski ma im do zaproponowania. Mało tego, Brzozowski należał do tych, którzy potrafili mówić do tłumu, a to było czysto osobiste utrapienie Irzykowskiego, który całe życie się jąkał, choć walczył z tym i jeździł na różne terapie. Trzeba przyznać, że Irzykowski był na tyle uczciwy, iż potrafił docenić siłę intelektu Brzozowskiego, o czym świadczyć mogą teksty – włącznie z recenzją pośmiertnie wydanego "Pamiętnika". Irzykowski spierał się z jego autorem całe życie, aż do lat 40. XX w." - mówi Mateusz Chmurski.
Niezwykle ważną w bibliografii Irzykowskiego pozycją jest "Dziesiąta muza: zagadnienia estetyczne kina"(1924), książka pionierska nie tylko w piśmiennictwie polskim, bo skupiająca się na analizie nowego, filmowego medium, którego język i estetykę uznaje autor za odrębną i swoistą. Z książki tej pochodzi słynna definicja: kino "jest to widzialność obcowania człowieka z materią".
Wybrana bibliografia:
1897 – "Zwycięstwo" (dramat)
1903 – "Pałuba. Sny Marii Dunin"
1906 – "Nowele"
1907 – "Fryderyk Hebbel jako poeta konieczności" (monografia)
Anna Kamieńska na Zjeździe Literatów Polskich, 1972, fot. Witold Rozmysłowicz/PAP
Poetka, pisarka, tłumaczka, uważana za jedną z najciekawszych polskich poetek religijnych. Urodziła się 12 kwietnia 1920 roku w Krasnymstawie, zmarła 10 maja 1986 roku w Warszawie.
Jej ojcem był urzędnik Tadeusz Kamieński, matką – Maria Romana z Cękalskich. W 1925 rodzina przeniosła się do Lublina: Anna ukończyła tam szkołę powszechną im. Marii Konopnickiej i III LO im. Unii Lubelskiej. Debiutowała w 1936 roku w czasopiśmie dla dzieci "Płomyczek". Od 1937 roku uczęszczała do liceum pedagogicznego im. Elizy Orzeszkowej w Warszawie. W czasie wojny przebywała na lubelszczyźnie, uczyła się na tajnych kompletach. Zdała maturę i rozpoczęła studia polonistyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Po wojnie studiowała filologię klasyczną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i Uniwersytecie Łódzkim. W młodości przyjaźniła się z Julią Hartwig, która podkreślała, że Anna była:
"(...) duszą zbuntowaną, poszukującą. Trapiło ją wiele kompleksów, głęboko przeżywała wszystko, co uważała za krzywdę. Ludzie najczęściej nic sobie nie robią z poczucia, że coś jest nie tak, a Anna z wieloma rzeczami nie potrafiła się pogodzić. (...) Musiała w coś wierzyć, i to do końca".
Z kolei przyjaciel Zygmunt Mikulski krytycznie odnosił się do poezji Kamieńskiej z tego okresu:
Nie powiem, że ujęty byłem rodzajem poetyki, jaką stosowała Kamieńska. Przewaga treści intelektualnych nad emocjonalnymi, brak poetyckiej muzyczności słowa, co przechylało utwór w stronę prozy, dosłowność zamiast aluzji – to czyniło ze mnie czytelnika chłodnego, nie zaagitowanego.(Sztandar Ludu 1986, nr 120, s. 6)
Pierwszy tomik Kamieńskiej, "Wychowanie", ukazał się w 1949 roku. W latach 1946-1953 pracowała w redakcji tygodnika "Wieś", w latach 1950-1963 współpracowała z "Nową Kulturą", a od 1968 roku – z "Twórczością". Pisała również utwory dla dzieci, publikowane m.in. w "Płomyczku" i "Świerszczyku". Lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte były okresem rozkwitu pracy twórczej Kamieńskiej. Wydano jej m.in. tomiki "O szczęściu" (1952), "Bicie serca" (1954),"Pod chmurami" (1957). W 1955 roku została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi.
Wraz z mężem Janem Śpiewakiem oddawała się działalności przekładowej. Wspólnie przełożyli m.in. "Poezje" Welimira Chlebnikowa i "Na dnie", "Barbarzyńców"i"Dzieci słońca" Maksima Gorkiego. Samodzielnie Kamieńska tłumaczyła także z innych języków słowiańskich: bułgarskiego, białoruskiego, słowackiego, serbsko-chorwackiego, a także z łacińskiego oraz hebrajskiego. W jej translatorskiej bibliografii znajdują się m.in. "Przemiany" Owidiusza, "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza z Kempis, psalmy, a także rosyjska i serbsko-chorwacka liryka ludowa. Po śmierci męża w 1967 roku napisała tomik "Biały rękopis", który jest świadectwem pogodzenia się z własną małością.
pora zmieścić się w małości
w łupinie orzecha
w pestce jabłka
w ziarnie maku
skulić się
do geometrycznego punktu łzy przestrzeni
W tym okresie zbliżyła się do Kościoła, zaprzyjaźniła się m.in. z księdzem Janem Twardowskim. To jej właśnie zadedykował on swój najsłynniejszy wiersz - "Spieszmy się". Kamieńska zdążyła jeszcze na niego odpowiedzieć własnym utworem:
Nikogo nie zdążyłam kochać
choć się tak śpieszyłam
jakbym musiała kochać tylko puste miejsca
zwisające rękawy bez objęcia ramion
puszczony przez głowę beret
fotel który powinien także wstać i wyjść z pokoju
książki już nie dotykane
grzebień z pozostawionym srebrnym włosem łóżeczka z których niemowlęta wyrosły i poszły
szuflady niepotrzebnych rzeczy
fajkę z ustnikiem pogryzionym
buty zachowujące kształt stopy
co odeszła boso
słuchawkę telefonu gdzie ogłuchły głosy
tak się śpieszyłam kochać
i oczywiście nie zdążyłam
Dzisiaj uważana jest za jedną z najciekawszych polskich poetek religijnych. Podczas uroczystości pogrzebowych w 1986 roku Józef Glemp mówił o niej "prorokini Anna". Marek Skwarnicki pisał zaś w Tygodniku Powszechnym:
"Anna Kamieńska była do ostatniej chwili nie tylko płodną poetką, o niegasnącej energii lirycznej wierszy, o wciąż pogłębiającej się treści i duchowości religijnej, ale również autorką rozważań, medytacji i esejów o wewnętrznym powiązaniu tajemnic Słowa z literaturą zmagającą się z największymi tajemnicami życia i śmierci człowieka." (Tygodnik Powszechny 1986, nr 20, s. 2)
Zbiory poezji:
Wychowanie (KiW 1949)
O szczęściu (Czytelnik 1952)
Bicie serca (Czytelnik 1954)
Pod chmurami (Czytelnik 1957)
Poezje wybrane (Czytelnik 1959)
W oku ptaka (PIW 1960)
Źródła (PIW 1962)
Rzeczy nietrwałe (Czytelnik 1963)
Odwołanie mitu (PIW 1967)
Biały rękopis (Czytelnik 1970)
Wygnanie (PIW 1970)
Poezje wybrane (LSW 1971)
Herody (LSW 1972)
Poezje wybrane (Czytelnik 1973)
Drugie szczęście Hioba (PIW 1974)
Milczenia (WL 1979)
Rękopis znaleziony we śnie • Wiersze z lat 1973-1975 (Czytelnik 1978)
Wiersze jednej nocy (LSW 1981)
Anna Kamieńska • Wybór wierszy (Czytelnik 1982)
Raptularz wojenny (b.w. 1982)
Pierwszy śnieg • Świadkowie (Correspondance des Art 1983)
W pół słowa • Wiersze z lat 1970-1980 (Czytelnik 1983
Dwie ciemności • Wybór poezji (W drodze 1984)
Przyjdź Królestwo (b.w. 1984)
Nowe imię (Epideixis 1987)
Milczenia i psalmy najmniejsze (WL 1988)
Nie tylko o Sandomierzu (Oficyna Jędrzejowska 1990)
Pisz o kamieniu (PAX 1995)
Inne miejsca (W drodze 1996)
Jasność w środku nocy (PIW 2001)
Wiersze przemilczane (Wydawnictwo KUL 2008)
Opowiadania, powieści, refleksje
Czasy małego szczęścia (Wydawnictwo Łódzkie 1963)
Rozmowy z profesorem Daleczko (Wydawnictwo Łódzkie 1969)
Notatnik (W drodze – cz. 1:1965-1972, 1982 – cz. 2: 1973-1979, 1987)
Deszczowe lato (PIW 1979)
Mały notatnik (Oficyna 4K 2002)
Wiersze, opowiadania i powieści dla dzieci
Słoneczny lizak (wiersze) (Czytelnik 1960)
Zajęczy pałac (wiersze) (Czytelnik 1962)
Pod jabłonią (wiersze) (Ruch 1966)
Dębowa kołyska (wiersze) (Ruch 1967
Samowarek mojego dziadka (opowieść) (NK 1967)
W Nieparyżu i gdzie indziej (powieść) (NK 1967)
Rozalka Olaboga (powieść) (NK 1968)
Są takie wyspy (powieść) (NK 1970)
W królestwie Plastelinii (wiersze) (Ruch 1970)
Żołnierze i żołnierzyki (powieść) (NK 1971)
Jaworowi ludzie (wiersze) (Ruch 1973)
Wielkie małe rzeczy (opowieść) (Czytelnik 1974)
Sześciopiętrowy dzień (opowieść) (KAW 1975)
Świat się ciągle zaczyna (opowieść) (Czytelnik 1975)
Marianna (opowieść) (Czytelnik 1980)
Dom w domu (opowieść) (NK 1982)
Wiersze dla dzieci (Siedmogród 2000)
Eseje i felietony o poezji
Pragnąca literatura (LSW 1964)
Jeden z grzechów pięknych (Wydawnictwo Lubelskie 1967)
Książki o tematyce religijnej
Twarze Księgi (szkice o Biblii) (PAX 1982)
Ojcze nasz (komentarz dla dzieci do modlitwy "Ojcze nasz") (W drodze 1983)
Książka nad książkami (opowieści dla dzieci o Starym Testamencie) (NK 1985)
Na progu słowa (szkice) (W drodze 1985)
8 x radość, czyli o ośmiu błogosławieństwach kazania na Górze (rozważania religijne dla dzieci) (W drodze 1985)
Wszystko jest w Psalmach (opowieści dla dzieci o Psalmach Dawidowych) (W drodze 1990)
Powieściopisarz i tłumacz. Urodził się 28 września 1873 roku w Warszawie, zmarł 19 lub 22 listopada 1940 roku tamże.
Nie ma pewności, co do dokładnej daty urodzin i śmierci jednego z najwybitniejszych reprezentantów młodopolskiego realizmu. Wiadomo, że urodził się w Warszawie, w rodzinie mieszczańskiej. Uczył się w Gimnazjum Wojciecha Górskiego, na studia zaś wyjechał do Zurychu i Monachium. W 1895 roku uzyskał tytuł doktora nauk biologicznych, w tym samym roku ukazała się także jego pierwsza powieść pod tytułem "Fachowiec", w której Berent przeprowadza krytykę projektu pozytywistycznego na przykładzie historii młodego inteligenta, rezygnującego z literackich ambicji, by zostać robotnikiem. Po studiach pisarz wrócił do Warszawy, podróżował jednak po całej Europie. Biegle posługiwał się kilkoma językami, tłumaczył m.in. dzieła Johanna Wolfganga Goethego, Charlesa Kingsleya, Stendhala, Romaina Rollanda.
W 1894 roku zadebiutował opowiadaniem "Nauczyciel", które podpisał pseudonimem Wł. Rawicz. Współpracował z czasopismem naukowym "Wszechświat", w którym opublikował m.in. artykuły "Jeszcze o domniemanym protoplaście człowieka", "Nowe badania nad zapładnianiem i rozwojem jaja zwierzęcego" oraz "Ciągi ptaków". Od 1900 roku związany był z periodykiem "Chimera"Zenona Miriama Przesmyckiego, w którym drukował, między innymi, przekład sztuki "Żart, satyra, ironia i głębsze znaczenie" Dietricha Grabbego i fragmenty tłumaczenia "Tako rzecze Zaratustra". Na łamach "Chimery", od 1901 roku, ukazywała się również w odcinkach powieść, która zapewniła Berentowi pozycję pierwszoplanowego prozaika modernizmu – "Próchno".
"Próchno" to powieść o grupie młodych artystów w dużym, anonimowym europejskim mieście. Portretuje przesiąknięte dekadentyzmem i myślą Nietzschego środowisko cyganerii, które oddzielone jest od "realnego"życia, a czas spędza na wzniosłych rozmowach o wielkiej sztuce. Kawiarnie i kabarety, opium i absynt, ponure mansardy i cmentarze – fin de siecle'owe scenerie służą Berentowi do uchwycenia rozterek wysublimowanych intelektualistów. Pełna odniesień do Appollinaire'a, Przybyszewskiego, Niezschego, Dantego i Byrona książka wzbudziła duże zainteresowanie i kontrowersje w polskim środowisku literackim. Dyskutowano o tym, jakie stanowisko zajmuje Berent wobec swoich bohaterów: czy ich potępia, czy chwali, czy dystansuje się od nich, czy też przyjmuje ich perspektywę. Stanisław Brzozowski, który zarzucał Berentowi właśnie brak dystansu, pisał:
"Próchno" stanowi wotum nieufności wyrażone wobec nowoczesnej kultury. Demaskuje ponadto dwuznaczną postawę artysty, który odczuwając nienawiść wobec filistra, jednocześnie - powodowany zarówno próżnością, jak i neurotycznym lękiem przed odrzuceniem - zabiega o względy. Uznaje ze strony publiczności, aplauz widowni, sława i podziw to także swego rodzaju narkotyk, a niekiedy wręcz trucizna.
W 1911 roku ukazała się "Ozimina", eksperymentalna powieść, która rozgrywa się w ciągu jednego wieczoru w 1904 roku – na rok przed wybuchem rewolucji. Dzieje się ona podczas imprezy karnawałowej w salonie barona Niemena, w którym spotkały się różne środowiska. Główną zasadą kompozycyjną jest tu dyskusyjność, powieść jest udramatyzowana – o wydarzeniach dowiadujemy się wyłącznie z rozmów bohaterów. Autora interesuje różnorodność poglądów, prezentacja wielości postaw. Berent ponownie umieścił w książce wiele odniesień literackich – do "Lalki"Prusa, "Dziadów"Mickiewicza, "Wesela"Wyspiańskiego. W 1990 Marek Nowicki zekranizował "Oziminę" dla telewizji jako "Sceny nocne" z Teresą Budzisz-Krzyżanowską i Leonem Niemczykiem w rolach głównych.
Kolejną powieścią Berenta są "Żywe kamienie" (pierwotnie: "Opowieść rybałta", 1917), rozgrywająca się na przełomie XIII i XIV wieku. Bohaterami znów są artyści – tym razem średniowieczni wędrowni kuglarze, których wizyta zmienia oblicze pogrążonego w otępieniu i marazmie miasta. Po kilkunastu latach poświęconych przede wszystkim na pracę translatorską, w 1934 roku wydał Berent "Nurt", zbiór opowieści biograficznych m.in. o Tadeuszu Kościuszce, Franciszku Karpińskim i Julianie Ursynie Niemcewiczu. Z 1937 roku pochodzi z kolei zbiór szkiców literackich pod tytułem "Diogenes w kontuszu", stanowiący po części kontynuację "Nurtu", zgłębiający piśmiennictwo polskie epoki oświecenia. Trzecim tomem biograficznych opowieści jest jego ostatnia książka, "Zmierzch wodzów" (1939).
Na początku lat dwudziestych Wacław Berent był współredaktorem "Nowego Przeglądu Literatury i Sztuki", później redagował serię "Opowieści Zwięzłe", a w 1929, wraz z Janem Lechoniem, "Pamiętnik Warszawski". Był członkiem Polskiej Akademii Literatury i Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich. W 1929 roku otrzymał Nagrodę Literacką M. St. Warszawy, a w 1933 roku odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi na polu literatury. Zmarł w 1940 roku.
Wiersze historie i wiersze anegdoty doceniło jury poetyckiej Nagrody Szymborskiej. W tym roku prestiżowe wyróżnienie w Krakowie, za tom wydany oryginalnie po polsku w roku 2016 roku, odebrał Marcin Sendecki, autor książki "W".
Nagrodę w wysokości 100 tys. zł oraz statuetkę projektu Terenu Prywatnego laureat odebrał 10 czerwca 2017 roku podczas uroczystej gali w krakowskim Centrum Kongresowym ICE.
Decyzję podjęła kapituła w składzie: Andrej Chadanowicz, Bernhard Hartmann, William Martin, Abel Murcia Soriano, Marian Stala, Dorota Walczak-Denois, pod przewodnictwem Joanny Orskiej.
W nagrodzonym tomie Marcin Sendecki nieustannie odsyła czytelników do przeszłości, do konkretnych osób i miejsc, konstruuje wiersze historie, wiersze anegdoty. Z drugiej strony poeta wciąż problematyzuje zasadność i możliwość autobiograficznej opowieści, w jaką układają się kolejne epizody tego dziwnego poematu.
"W 'W' Sendecki nie tylko opowiada o swojej Warszawie – mówiła podczas laudacji dr hab. Joanna Orska, przewodnicząca jury. – Pyta także, jakie znaczenie może mieć dla nas książka z wierszami. Trochę na to pytanie odpowiada, by nie zostawić nas całkiem z niczym wobec zdań ściszonych, krótkich, przypominających bardzo małe organizmy. Rzucamy się do nich w pogoni za znaczeniem i odsuwamy z pewną irytacją. Sensy bowiem rozbiegają się, rozpływają, nie trzymają się słów – albo trzymają się ich na tyle dyskretnie, że wydaje się to nie mieć znaczenia. I tak zostajemy – z lupą w ręku czy też szkłem w oku – wobec bieli irytującego zapominania."
"Inspiruje minimalizm mistrza, który doskonale rozumie Marktwainowskie określenie 'aforyzm jest dobrze zredagowaną powieścią'"– tak o najnowszym tomie Sendeckiego wyraził się z kolei poeta Andrej Chadanowicz, członek kapituły nagrody.
Marcin Sendecki - laureat nagrody im. Wisławy Szymborskiej, Kraków 10.06.2017, fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta
Marcin Sendecki to urodzony w 1967 roku w Gdańsku poeta, dziennikarz, krytyk literacki, związany m.in. z "bruLionem", "Przekrojem" i "Gazetą Wyborczą". Debiutował w roku 1992 tomem "Z wysokości". Opublikował kilkanaście książek poetyckich. Czterokrotnie nominowany do Nagrody Poetyckiej "Silesius" (2009, 2010, 2011, 2012 za tomy "Trap", "22", "Pół" i "Farsz"), laureat tejże za tom "Przedmiar robót" (2015). Nominowany również do Nagrody Literackiej Gdynia (za "Farsz", 2012). Za tom "W" wyróżniony Nagrodą "Odry".
Poza Marcinem Sendeckim do Nagrody Szymborskiej nominowani byli:
"Nagradzając Marcina Sendeckiego, kapituła Nagrody pragnie podkreślić funkcję języka poetyckiego, który służy nie tylko do zapisu pewnych doświadczeń, ale też do ich transformowania, przekuwania w formę bardziej skomplikowaną, mniej jednoznaczną – dodaje Paulina Małochleb, sekretarz Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. – Sendecki potrafi uprościć język i wzbogaca wiersz. Poezja Sendeckiego wywodzi się z ducha awangardy, słychać w niej dzisiaj odległe echo fascynacji poetami amerykańskimi, których poeta czytał i tłumaczył w czasach 'bruLionu'. Stąd właśnie wywodzi się głębokie osadzenie w życiu prywatnym poety, widoczne w większości tekstów."